I jak tam, Hunter? Made in Abyss oglądnięte? : )
Ze sporym poślizgiem, bo końcówka roku itp, ale oglądnięte.
Powiem, że tytuł wgniata, zwłaszcza, że jak się okazało już wcześniej czytałem trochę o świecie Abyssa, ale kompletnie zapomniałem tytułu.
Cóż mogę powiedzieć, kreska i styl kompletnie nastawiają na całkowicie inną historię, ma się wręcz wrażenie, że to będzie ciekawa i wesoła opowieść o dzieciakach chcących liznąc trochę przygody. Ot taki okres szczenięcy. Ale z biegiem czasu klimat robi się gęstszy i coraz mroczniejszy, a nasza "dziura" to wcale nie taka mekka poszukiwaczy jakby się mogło wydawać.
I muszę przyznać, że zaczynając oglądać nie starałem się nastawiać na cokolwiek, choć z lekka miałem w podświadomości iż będzie to ciężki klimat, ale... Praktycznie od spotkania Ouzen klimat stawał się coraz cięższy, a ostatnie 2-3 epizody (tutaj ukłon w stronę autorów za ten 40 minutowy wgniatacz na koniec) to istny pocisk w czaszkę.
Teraz przyznaję, że styl i kreska pasuje idealnie i umożliwia wpasowanie się w małoletnich bohaterów, wręcz mam wrażenie, że jakakolwiek zmiana w stronę "poważnego" stylu zmniejszyło o ile kompletnie nie zniszczyło wrażeń.
Muzyka jakoś szczególnie się nie wybijała, ale nie mogę jej zarzucić niczego złego. Po prostu dobrze dopasowana, lekko nucąca, bez zbędnej liryki psującej świat.
I chyba najważniejsze postacie, główni bohaterowie, w sumie z lekka typowi, ale może przez to człowiek się tak przywiązuje i wczuwa w klimat. Z drugiej strony takie postacie jak Ouzen, czy Nanachi skrajnie odmienne, a jednak w pewien sposób podobne.
W sumie nie będę chyba odstawał, jak napiszę, że najbardziej właśnie polubiłem Ouzen i Nanachi, plus Mitty.
To zdecydowanie nie jest "bajka" dla dzieci, tylko poważny, poruszający tytuł, ale starszego widza, rzekłbym wręcz, nie dla kogom o miękkim sercu, bo Made in Abyss potrafi je wykręcić.