Nie czytałem runu Morisona i w ogóle nie czuję się pokrzywdzony czy też niedoinformowany. Gdy pojawiło się Court of Owls, podczas czytania zareagowałem "o... to teraz syn Wayne'a jest Robinem, spoko.". 3 sekundy guglania i już wiem o co chodzi. Ponadto w serii Batman and Robin skupiają się na tym temacie. Restart serii jest bardzo kłopotliwy. Z jednej strony gdyby całkowicie udawać, że nic wcześniej nie miało miejsca, DC musiałoby traktować czytelników jak idiotów, którzy nigdy nie słyszeli o Batmanie. Z drugiej jednak drobne nawiązania i zaczepienie o poprzednie historie wzbudza konsternację wśród nowych czytelników, ale apeluję tutaj... bez przesady jeśli chodzi o Batmana. Superbohaterskie tasiemce w Polsce i tak są skazane na niszowość, bo nie wydawano u nas całości historii, tylko strzępki (chociaż ludzie i tak kupowali tm-smeicowe komiksy i nikt nie narzekał). Wtedy wyjaśniano coś we wstępach czy na stronach klubowych, a teraz wystarczy poszukać w internecie jeśli coś kogoś naprawdę nurtuje. Nie da się poznać wszystkiego i nawet nie widzę w tym sensu. Tego typu komiksów nie czyta się ze względu na całość fabularną, bo to tak naprawdę dzieła upośledzone. Ciągle gada się o historycznych wydarzeniach, zmianie statusu quo bohatera itd., a tak naprawdę opowiadają nam ciągle te same historie, zmieniając otoczkę. Tak też będzie pewnie przez najbliższe 50 lat. Ciągle widzę, że ktoś porównuje jakąś nową historię do starej i ma rację. Przymnijmy oko i czytajmy te komiksy również z naciskiem na wizję bohatera ukazywaną oczami danego autora, nie zaś jako serial, w którym ciągle wyszukujemy powiązania, które zagonią nas do przeczytania kilku tysięcy zeszytów. Bardzo długo komiksy odrzucały mnie właśnie koniecznością poznania nie wiadomo jak wielu wcześniejszych. Teraz rozumiem... Batman to Batman. Postać-legenda i każdy wie podstawowe rzeczy, a resztę można wyczytać pomiędzy wierszami lub w internecie. Jeśli ktoś chce - w przypadku Court of Owls - na siłę udowadniać konieczność czytania dodatkowych 10 tomów to niech to robi, ale po co? Może lepiej jest znać i wiedzieć wszystko, ale gdy nowy czytelnik nie zna zupełnie nic, to uważam, że ciekawszym będzie odbiór wszystkiego z New 52 jako nowości, a nie jako powielanych klisz.
Oczywiście bardzo cenną jest znajomość np. wszystkich zeszytów Batmana i Detective Comics i czytanie dzisiejszego gacka będzie poparte bardzo bogatym doświadczeniem, ale w przypadku nowych odbiorców zawalenie ich rekomendacjami (często trudno dostępnymi) działa odstraszająco jak cholera. Niech ludzie czytają New 52 bez znajomości staroci, a jak znam życie to w końcu sami wpadną na to by sięgnąć po dawne historie.