Ja myślę, że my tu sobie porozmawiamy na forum, a za jakiś niedługi czas (tak przypuszczam) gdzieś w sieci pojawi się pewien felieton, w którym autor zdecydowanie postawi się po tej stronie, że Joker został zabity.
Chyba, że będzie chciał się tu wypowiedzieć. Nie piszę kto i gdzie, ponieważ nie chcę mu psuć felietonu, bo ponoć już napisany jest... Strasznie mnie ta sprawa intryguje, nie mogłem wytrzymać i napisałem na forum, żeby dowiedzieć się co myślą inni.
Pisać każdy może.
Nigdy, przenigdy nie przyszłoby mi do głowy, że w tej scenie (świetnej zresztą) Batman zabija Jokera. Właśnie to mi się w niej podobało, że jest to moment, kiedy są sobie najbliżsi, złączeni w histerycznym śmiechu. Że naprawdę rozumieją przez chwilę, że jadą na jednym wózku i nikt nie zrozumie ich lepiej, niż oni sami.
A napięcie, które rośnie i rośnie, do tego momentu, w którym zdaje się, iż Batman przekroczy nieprzekraczalną dla niego granicę, to napięcie osiąga punkt krytyczny i kończy się eksplozją, ale nie przemocy, tylko śmiechu.
Zabija Jokera, pfff, co za bzdura.
To zakończenie jest wspaniałe i doszukiwanie się tutaj zabójstwa poza kadrem wydaje mi się idiotyczne i zupełnie niepotrzebne. Nie wyobrażam sobie, aby Moore chciał tak spieprzyć niezwykle zgrabnie napisaną, błyskotliwą scenę.