Przeczytałem Długie Halloween. Tyle czekania, tyle pokładanych w nim nadziei, tyle ekscytowania się i w końcu mogę powiedzieć, że jak dla mnie to komiks niemal doskonały, jeden z najlepszych komiksów z Batmanem. Fascynująca lektura rozpisanego na prawie 400 stronach, toczonego przez rok śledztwa Batmana, Gordona i Harveya Denta, w sprawie seryjnego mordercy, który zabija głównie mafiosów w dni świąteczne. Początek mocno inspirowany Ojcem Chrzestnym, wręcz z niego zerżnięty. Scenariusz Loeba jakieś tam wady ma
(podobnie jak w późniejszym Hush, tak i w Długim Halloween, w ramach intrygi, co chwile na scenie pojawia się kolejny klasyczny superłotr, trochę to psuje klimat noir, ale gdy na końcu wszyscy oni pojawiają się w biurze Rzymianina, to już większa przesada)
, ale rysunki to już bezapelacyjnie mistrzostwo świata - Tim Sale jest wielki, udowodnił to w Supermanie Na wszystkie pory roku i teraz w Długim Halloween, oczywiście nie każdemu jego kreska podejdzie, ale cóż. Po powtórną lekturę Długiego Halloween na pewno będę sięgał równie chętnie jak po Powrót Mrocznego Rycerza, Rok Pierwszy, czy Zabójczy żart - po prostu kanon opowieści z gackiem.
Czekam na Dark Victory od Muchy!