Miasto Sów przeczytane. Rysunki Grega Capullo są klasą samą w sobie, jednak pozytywnie zaskoczyli mnie Jonathan Glapion i Jason Fabok - znakomicie odnaleźli się w nastroju scenarzysty Scotta Snydera. Niestety nie mogę nic dobrego powiedzieć o Rafaelu Albuquerquie, jego rysunki są wyraźnie słabsze, o ile jednak jego prace są do przyjęcia w dodatkach, to niestety w rozdziale drugim pozostaje lekki niesmak.
Cała historia ma ręce i nogi, wszystko było dokładnie przemyślane, każda postać wtrąca swoje trzy grosze, scenariusz stoi na wysokim poziomie. Kilka scen mocno mnie zaskoczyło,
przede wszystkim historia z bratem Bruce'a oraz sposób w jaki mści się na Trybunale Sów, epicka scena!
Mam jednak kilka zastrzeżeń: cała ta
jakoś do mnie nie przemawia, uważam ją za dosyć uproszczone rozwiązanie, sterowanie robota-dinozaura również jakoś nie pasuje do tonu tego komiksu.
W końcu kluczowa scena pojedynku, Szpon leci i ciągnie Batka w stronę samolotu, wszystko ok, ale jak on się z niego wydostał? Na ilustracji widać, że zeskakuje, tylko jest to mało realne, pęd powietrza powinien go wessać do środka.
Ogólna ocena komiksu 4,5/5, świetny komiks, świetny zakup. Mam tylko pytanie, czy to już zakończenie tej historii, czy istnieje jakiś ciąg dalszy?