Przeczytałem ostatnio dwa Batmany, więc pozwolę sobie podzielić się wrażeniami.
Zabójczy żart - pierwszy raz ten tytuł miałem w rękach, wypożyczywszy go z biblioteki w miejscowości, gdzie mieszkają moi dziadkowie. Byłem dzieckiem i komiks wywarł na mnie ogromne wrażenie. Niestety, nie mam wersji semicowskiej pod ręką, by móc np. porównać zmienione kolory, jakość wydania oczywiście na plus. O samym komiksie napisano już wiele, nie będę się powtarzał, powiem tylko, że nie udało się powtórzyć pierwszego wrażenia. ; -) być może wynika to z rozdętych oczekiwań, nadmiernie pompowanych z każdym przeczytanym postem o Zabójczym żarcie. Proszę mnie jednak źle nie zrozumieć, nie uważam, by był to słaby komiks, wręcz przeciwnie.
Jeszcze poruszę kwestię dodatków - wstęp Sale'a kiepski, nie lubię wstępów, w których ktoś odwołuje się do treści komiksu, którego jeszcze nie znam, bo dopiero czytam wstęp (a Sale nawet rzucał konkretnymi stronami), ale rozumiem, że w Stanach, gdzie on się pierwotnie pojawił, treść ta wśród fanów Batmana jest powszechnie znana. Posłowie Bollanda to lekkie nieporozumienie, mam wrażenie, jakby niektóre myśli urwał w pół, wcale ich nie dokończywszy.Według mnie, w ogóle nie spełnia ono roli, którą przypisuje mu sam autor (wyjaśnienia czegokolwiek). Za to bardzo spodobał mi się krótki komiks na końcu albumu autorstwa Bollanda; rzeczy w nim zawarte nie na co dzień ma się okazje widzieć/czytać ; D.
Śmierć rodziny - jak pisałem wcześniej, nie zbieram tej serii, a do albumu przyciągnęła mnie ekstra okładka. Wydanie super, bardzo w porządku, aż chce się brać do ręki i wertować, macać, itd. ; -) Fabularnie może być, nie ma festiwalu żenady, wszystko raczej zrozumiałe dla czytelnika, który porusza się niezbyt umiejętnie po New52, jak ja. ; -) fajnie zobaczyć, jak rysownik Capullo się rozwinął od czasów wydawanego przez Semic Spawna, w którym był praktycznie kserobojem stylu McFarlane'a, a teraz to wszystko ewoluowało w swoją stronę (choć niekiedy uproszczenia tła do minimum bywały irytujące). Jeśli chodzi o scenariusz, zabrakło mi jednak mocnego uderzenia na koniec komiksu, czegoś, co byłoby niezłym podsumowaniem szaleństwa Jokera, czyli po prostu
.