A ja w zupełności rozumiem Ramireza, który jest zadowolony z czytania tego, co czyta. Bo chyba o to przede wszystkim chodzi, zeby czytanie sprawialo frajde. Bo nawet jesli najbardziej swieci krytycy swierdza, ze dany tytuł to chłam a mnie się podoba, to jedynie moge w odpowiedzi stwierdzic: coz, pewnie bardziej sie znacie ode mnie, ale w sumie co mnie to obchodzi, bo akurat mi sie to fajnie czytalo i kropka. Co to w ogole znaczny "kształtowanie gustów". Przynajmniej ja czytam komiksy jedynie dla przyjemnosci i nie mam jakichs akademickich ambicji literaturoznawczych (czytaj: komiksoznawczych). Trudno wymagac od ludzi, zeby czytali samych Joyce'ow i Proustow, bo to pewnie dobre jest (ja lubie) ale, nie ma co ukrywac, ze rowniez męczące, bo wymaga skupienia i zaangazownia. Podobnie jest z muza. Pomimo, iż jestem wielkim fanem Ludwiga van, roznych skrzypcowych Menuhinów i takich tam, to o wiele czesciej zapuszczam sobie w celu oczyszczenia mojego utrudzonego mysleniem muzgu rózne punki i metale. PUNKS NOT DEAD and STAY HEAVY!!!
Natomiast nie dokońca rozumiem Blaskowitza z tym rezygnowaniem z anglo:
Z chęcią kupuję wydania polskie, nawet czekając na nie dłużej i rezygnując z fajniejszych wydań anglojęzycznych ( np. Fatale Deluxe).
Moje niezrozumienie bierze sie z tego, ze niejako z definicji wiadomo, ze czytanie oryginalnych rzeczy jest lepsze niz tłumaczen i im bardziej wyszukana w warstwie jezykowej jest rzecz, tym bardziej jest to pożądane. Bo np. chyba fajnie "usłyszec" prawdziwy glos naszego bohatera, a nie dostawac jakas gadke w formie "czeskiego" dubbingu. Dodatkowa zaleta wzmiankowanych oryginałow sa wydania w formie deluksiakow i absolutow. Choc kupuje wiekszosc rzeczy, ktore sa wydawane w Polsce, to nie moge sie powstrzymac (w miare mozliwosci finansowych) od kupowania takich wypasionych wydan oryginalnych, po prostu z powodu ich "ladnosci".