Z zainteresowaniem i małym zdziwieniem śledzę dyskusje na temat Batmana i Detective Comics.
Co do Batmana Snydera, to rozumiem że może on wzbudzać różne emocje, pozytywne i negatywne, ale emocje wzbudza.
Ja mimo wszystko należę do zwolenników jego spojrzenia na postać Batmana. Najniżej z jego albumów oceniam Rok zerowy -Mroczne miasto, ale mimo tego że oceniam go najniżej, moim zdaniem żaden z albumów Detective Comics nawet nie zbliżył się do jego poziomu.
"Techniki zastraszania" sprawiły że czułem się zażenowany lekturą... według mnie tenalbum obraża Batmana jako postać. Faktycznie po przejęciu serii przez Laymana jest duży progres w stosunku do pierwszych dwóch tomów, ale w dalszym ciągu to seria nie dla mnie.
Historie w nich zawarte przypominają mi fabułę "platformówki" : dużo wrogów do pokonania, kolejny boss do pokonania + dopalony boss do pokonania + przeskok do innej lokacji i znowu to samo...
Taki sam schemat jest zresztą w serii "Batman - Mroczny Rycerz. Nocna trwoga"
Brak wprowadzenia, rozwinięcia fabuły, brak budowania napięcia, pośpiesznie zarysowane postacie... ciągła akcja + zmiana lokacji, która na dłuższą metę nudzi i rozczarowuje...
Np. w ostatnim albumie Batman staje w szranki z Mr. Zsaszem... Mr. Zsaszem "z dopalaczem"... cały wątek ciągnie się "aż" do 10 strony albumu i ciach po przeciwniku...
Strasznie to irytujące, biorąc pod uwagę że w choćby w "Ostatnim Arkham" wątek spotkania z tą postacią był rozwijany przez 4 zeszyty.
Podsumowując dla mnie serie Detective Comics i Batman: The Dark Knight to duże rozczarowanie...