Batman Gniew zbytnio mnie nie przekonał. Historia z Man-Batem czy jakoś tak nudna i najzwyczajniej w świecie nie pasująca do Imperium Pingwina, ogólnie kontynuacja rządów Pingwina Cesarskiego wypadła blado w stosunku do tomu trzeciego Detectice Comics. Całkowicie zmarnowany potencjał, przez cały tom
Pingwin tracił panowanie nad swoim terenem i ludźmi
, a tutaj nagle wyskakuje z więzienia i bohatersko ratuje Batmana. Mnie ten zabieg kompletnie nie zainteresował, widać że scenarzysta poszedł po najmniejszej linii oporu. Albo zabrakło pomysłu na dalsze prowadzenie postaci Pingwina Cesarskiego, albo po prostu zepsuł zakończenie (podobno Snyder jest w tym mistrzem)...
Natomiast potyczka z Gniewem była już lepiej skonstruowana, w końcu swoje 5 minut miał
, była to miła odskocznia od ciągle pokazywanego Gordona. Zakończenie dało nadzieję, na kolejny dobry tom (po 3). Dwóch głównych antagonistów w tym tomie, może porządnie napsuć krwi nietoperzowi.
Na cztery tomy DC, tylko jeden dorównał poziomowi Batka duetu Snyder/Capullo. I chociaż nowa wizja początków Batmana również mnie nie przekonała, to poprzednie tomy na pewno wyróżniają się ze średniej.