A ja niedawno po raz kolejny przewertowałem moje Batmany z Tm-Semic i sporo zeszytów sobie odświeżyłem. Ileż tam jest znakomitych historii! Nie czytałem tym razem nic z runu Moencha i Jonesa, czy "Legends of the Dark Knight" (oprócz "Dark Mite"), ale z tego co przeczytałem, najbardziej polecam "Golema z Gotham", "Kryzys tożsamości", "Idiota", "Burzyciel", "Powrót Scarface'a", "Biblioteka dusz", "Ostatni Arkham", "a Gotham Tale", "Poganka", "Nikt", czy narkotyczny "Dark Mite" - Peter Milligan i Alan Grant potrafili pisać Batmana! Do tego znakomity Breyfogle, który swoją doskonałość osiągnął w historiach publikowanych w pierwszych numerach "Shadow of the Bat", czy początku "Knightfall". Ale nie tylko on, po latach doceniam też klasyczny styl Jima Aparo, zwłaszcza w historiach pisanych przez Milligana - pasowała jego kreska to tych klimatów, później w "Knightfallu" już mnie drażniła, albo nie pasowała do tej superprodukcji, albo Aparo już gorzej rysował (pośpiech? wiek?). Szkoda, że Breyfogle odszedł (?) po narysowaniu trzech części "Knightfall", jakoś Graham Nolan mi nie podchodził - solidny, ale nic ponad to. Jeszcze Tom Mandrake w "Kryzysie tożsamości" i "Pogance" mi się podobał. Brakuje mi w tych nowych, publikowanych u nas Batmanach z New 52, krótkich, jednozeszytowych historii w stylu choćby "Kryzysu tożsamości", czy "Nikt" - nie potrafią dziś na 20-stu stronach stworzyć wciągającej, zamkniętej opowieści? Fajnie, jakby Egmont wydał trochę Batmanów z przełomu lat 80/90, z niecierpliwością czekam na "Narodziny Demona" i liczę na więcej.