"Mroczny Rycerz t. 1: Nocna trwoga" – oj, słaby to album, mordobicie i napompowane postaci, nic więcej. Myślę, że David Finch miał ochotę po prostu porysować sobie świat na sterydach, a Paul Jenkins tylko mu przyklasnął. Najlepiej wypada zeszyt napisany przez Judda Winicka, nawiązujący do Nocy Sów, chociaż scenarzysta momentami wydaje się być trochę… nieogarnięty: najpierw Szpon tłumaczy się, dlaczego oprócz celu musiał zlikwidować trzech policjantów, a w ogóle nie wspomina o świadkach, których tam wyraźnie widać; potem okazuje się, że kilka lat wcześniej natknął się na Batmana, ale w czasie Snyderowskiej rozróby z Sowami Batman jakoś nie pamięta, że miał już do czynienia ze Szponem…
"Mroczny Rycerz t. 2: Spirala przemocy" – a tu z kolei miła niespodzianka, bo wreszcie okazuje się, że nie tylko Snyder potrafi pisać udane historie o Batmanie w Nowym DC. Stery po Jenkinsie przejął Gregg Hurwitz i tak psychologicznie zagęścił serię, że czyta się to fenomenalnie. Cieszę się, że Hurwitz jest odpowiedzialny za kolejne dwa trade'y.
"Śmierć rodziny" – Snyder, Capullo i Jock! Ależ ten komiks ma moc! Wizerunek ikoniczny Jokera jest tutaj na tyle atrakcyjny, że zacząłem się poważnie niepokoić.
Na szczęście pod koniec Joker to już tylko kawał ohydnego drania. Ciekawe, czy linia fabularna tej części "Batmana" to ustalenia redakcyjne, czy może przede wszystkim ukłon Snydera wobec Tony'ego S. Daniela? Jak by nie było wizja Snydera wstrząsnęła wtedy uniwersum DC, więc może próbował się zrewanżować…
"Detective Comics t. 3: Imperium Pingwina" – John Layman zaczyna wyprowadzać serię na prostą, ale na razie robi to na dosyć średnim poziomie. Po takich strzałach jak "Spirala przemocy" i "Śmierć rodziny" narracja Laymana nie trafiła do mnie, chociaż z drugiej strony widać tutaj konsekwentne tworzenie podwalin pod coś, co powinno wypalić…
"Detective Comics t. 4: Gniew" – i faktycznie, napięcie rośnie, jest ciekawiej, komiks wciąga, ale trzeba też przyznać, że wybitny staje się tylko w drugim "Detective Comics Annual" (nie wymienionym zresztą na tylnej okładce), gdzie do Laymana dołącza jako scenarzysta Joshua Williamson. Warto też się przyjrzeć, jak zyskują rysunki Jasona Faboka, kiedy kolory kładzie Emilio Lopez (zeszyt nr 22). W albumie znajdą coś dla siebie fani serialu "Agentka o stu twarzach" (ech, Ben, ty cymbale!).