Wlasnie skonczylem czytac Batman by Norm Breyfogle vol.1.
WOW!
Ten zbiorek, a wlasciwie powinienem uzyc slowa "cegla" to najlepsze co kupilem z super-hero w zeszlym roku (no moze ex aequo z Nowa Granica). Choc po rysunkach wiedzialem czego sie spodziewac (maskaryczne kadrowanie, swietne przejscia, mega dynamika), to jednak obawialem sie nieco, ze scenariuszowo moze to byc ramotka. I momentami to jest ramotka, sa duze uproszczenia jak chocby to, ze Batman zawsze jest around, ze korzysta z budki telefonicznej, ze nosi kostium pod biala koszula i smokingiem, ale czyta sie wszystko wysmienicie i bardzo plynnie. Tematyka jest lzejsza, ciezsza, zdarzaja sie nieco infantyle opowiastki, ale momentami z kolei jest bardzo ciezko (np. historia z arabskimi terrorystami chcacymi wysadzic angielski parlament). Bywa rowniez bardzo brutalnie (historie z Mr.Fear czy Ratcatcherem), co bylo mnie sporym zaskoczeniem, biorac pod uwage fakt, ze komiksy te datowane sa na 1989 rok. Najbardziej jednak ujelo mnie to ze, Batman jest w wiekszosci detektywem, dedukuje, laczy fakty, tropi. Takiego wlasnie Batmana lubie.
Lektura strasznie mnie wciagnela, nawet nie wiem, kiedy przeczytalem te nieco ponad 500 stron. Czekam z niecierpliowoscia na vol.2 i polecam goraco, zwlaszcza tym, ktorzy tak jak ja, preferuja starszego, oldschoolowego Batmana niz wersje wspolczesna z N52!
A teraz Dark Knight, Dark City...