Problem z seriami z N52 wydawanymi w Polsce jest taki, że większość z nich po początkowych tomach traci (czasem nawet znacznie) na jakości. Wyjątkiem od tej zasady są Detective Comics, który polecam czytać od 3 tomu oraz Wonder Woman (tak, wiem, to nie Batman, ale tą serię będę polecał każdemu i o każdej porze), która trzyma poziom od początku do końca.
Po całej (doskonałej) aferze z Sowami solowa seria Batmana staje się powoli wtórna, przewidywalna, a czasami najzwyczajniej nudna. Trzeci tom trzyma jeszcze jako taki poziom (ciekawie rozpisane relacje pomiędzy członkami Bat-rodziny i naprawdę przerażająca końcówka), ale już Rok Zerowy posiada wszystkie cechy, które wymieniłem w zdaniu pierwszym. Później mamy tom 6 z pojedynczymi historiami rozwijającymi różne wątki zawarte w poprzednich zeszytach (również nie wydanych w Polsce) - dla najbardziej zagorzałych fanów Batka.
Następującego po tych wydarzeniach Wiecznego Batmana jeszcze nie czytałem ale podobno jest bardzo dobrze (z akcentem na "dobrze", a nie na "bardzo"), ale ja osobiście jaram się na lekturę tych tomów, bo uwielbiam wielowątkowe historie, ciągnące się przez mnóstwo różnych zeszytów.
Motyw Batmana jest również w maxi-serii Szpon opisującej walkę pomiędzy Sowami a jednym z wychowanków Trybunału. I znowu - świetne rozpoczęcie serii, historia może i przewidywalna (na czele z głównym bad-assem), ale jednak wciągająca, przypominająca najlepsze filmy akcji i nie pozwalająca oderwać od siebie wzroku. Tak jest w pierwszym tomie, a już w drugim wszytko to zostaje zaprzepaszczone - wątki i różne postacie wrzucone jakby na siłę, widać, że scenarzysta nie miał pomysłu na tą serię (coś mi się zdaje, że Snyder przestał już pomagać Tynionowi i wyszło jak wyszło), a i ciągła zmiana rysowników nie pomagała w odbiorze historii.
Co do Ligi Sprawiedliwości to trzeba przyznać, że większość numerów trzyma swój poziom - jest ciekawie kolorowo, z całą plejadą naszych ulubieńców (czyli superbohaterów i superłotrów), czasami dramatycznie, czasami wesoło i ogólnie przyjemnie czyta się tę serię. Polecam, chociaż 5 tom serii (podobno, jeszcze nie czytałem) z powodzeniem można sobie odpuścić, bo nie wnosi nic istotnego i znacznie odstaje poziomem od poprzednich tomów. No i mamy tutaj jeszcze Wieczne Zło, czyli pierwszy event w N52 porównałbym jego poziom do tomów LS, a więc bardzo ciekawie i pozytywnie, szczególnie jeśli chce się być na bieżąco z wydarzeniami w uniwersum. A i jeszcze tie-in do WZ czyli Wojna w Arkham - NIE, NIE i jeszcze raz NIE. Nie będę się rozpisywał, po prostu sobie to odpuść, nic nie stracisz.
Przed Wiecznym Złem polecam również lekturę Shazama (prawdę powiedziawszy ten tom jest niezbędny do ogarnięcia WZ), czyli odnowienie klasycznej postaci z uniwersum DC. Dawno już to czytałem, ale autentycznie miałem frajdę z lektury, co więcej mam wrażenie, że był to jeden z najlepszych tomów z N52.