"Arkham Asylum" to komiks wybitny, ale bardzo kameralny, co może brzmi paradoksalnie wobec jego malarskiej i uderzeniowej, nasyconej znaczeniami i symbolami szaty graficznej. Jest to dzieło, które określiłbym - może dość ogólnikowo - jako studium psychologiczne: Morrison sadza Batmana i jego wrogów na kozetce w Arkham i przygląda się ich psychice; wydobywa potencjał tkwiący w charakterze tych postaci (w czym doskonale pomaga mu McKean, nawet poprzez dobór kroju czcionki). Schemat fabularny jest natomiast pretekstowy; chodzi o to, by w zamkniętej przestrzeni Arkham wejść w dusze dziwadeł tam zamieszkujących.
"Arkham Asylum" jest zamkniętym dramatem wyizolowanym z kontekstów społecznych, z jakiejkolwiek rzeczywistości (nie bez powodu mówi się, że ten komiks ma poezję sennego koszmaru), a "Powrót Mrocznego Rycerza" to epicka opowieść, w której przetrwał - podobnie jak w "Watchmen" - duch niepokoju lat 80. Jeśli dziś odbieramy ten komiks jako nieco archaiczny, to tylko dlatego, że zmieniła się sytuacja społeczna i polityczna; sama opowieść, jej bogactwo rozwiązań narracyjnych, nie zestarzała się ani trochę i do dziś stanowi pokarm dla twórców komiksów.
Czy rzeczywiście "Arkham Asylum" jest lepszym komiksem? Rysunki Millera nie są wprawdzie tak malarskie jak McKeana ani nie obfitują w tyle znaczeń, ale też Miller zupełnie inaczej podchodzi (czy raczej - podchodził wówczas) do spraw narracji. Dla niego rysunek nie ma być "symboliczny", ale ma oznaczać wyłącznie to, co ukazuje - jeśli widzimy na obrazku Jokera używającego szminki - widzimy zwykłego faceta o białej cerze i - być może - skłonnościach homoseksualnych, ale nie mnożymy interpretacji do jakich nakłaniają ekspresyjne i symboliczne ilustracje McKeana. Jeśli widzimy Robin radośnie uwieszoną szyi nagiego Bruce'a Wayne'a, z nienawiścią wpatrzonego gdzieś w ciemność, to ta scena ma niezwykłą celność psychologiczną, ale do niczego nas nie odwołuje.
Słyszałem narzekania na szkicowość kreski Millera w "DKR". Tylko że - w odróżnieniu od Morrisona i McKeana - Miller nie chce, byśmy godzinami wpatrywali się w wysmakowane kadry; dlatego oczyszcza rysunki ze zbędnych detali. Chodzi o to, byśmy szybko percepowali i jechali po kadrach tak, jakbyśmy przełączali kanały w telewizorze lub oglądali wideoklip: tyle się mówi o telewizyjnej narracji tego komiksu, a przecież określenie to nie odnosi się wyłącznie do miniaturowych kadrów-"ekraników", lecz ogólnie do jego mozaikowej kompozycji. Miller często rozpoczyna jakąś sekwencję, po kilku kadrach przerywa ją by przedstawić jakąś wyrwaną z kontekstu relację telewizyjną lub wątek poboczny, a następnie wraca i kończy to, co rozpoczął - wiele plansz jest tak skomponowanych. Jeśli porzucił wysmakowaną plastykę kadrów to nie dlatego, że nie umiał, ale by zwrócić uwagę na siłę komiksowego "montażu", czyli sposobu manipulowania ciągłością narracyjną poprzez odpowiednie rozplanowanie kadrów. Ten nerwowy sposób opowiadania dużo bliższy jest współczesnemu mozaikowemu odbieraniu świata z jego zagęszczeniem medialno-informacyjnym, telewizją i internetem, aniżeli duszne "Arkham Asylum" wywiedzione z mentalności początków XX wieku, z jej psychoanalizą, "Alicją w Krainie Czarów", sztuką awangardową, nastrojem dekadencji i romantyczną wizją obłędu.
Natomiast moje przekonanie o wyższości "DKR" nad "Mausem" bierze się stąd, że komiks Spiegielmana nie tylko nie wniósł aż tyle do rozwoju narracji, ale też stąd, że lwią część swoich zasług zawdzięcza poważnemu tematowi, który autorowi podsunęło życie. Miller natomiast wziął na warsztat temat niepoważny, uchodzący za margines kultury - superbohatera komiksowego - i na jego bazie stworzył arcydzieło gatunku, wszystkie schematy wywracając do góry nogami.
"Watchmen" się zestarzał? Niby w jaki sposób? Bo moim zdaniem broni się dziś nie gorzej niż "Sandman" czy "Preacher", jeśli nie lepiej: pełne, intrygujące postacie bohaterów, jedna scena genialniejsza od drugiej, masa wątków zegarmistrzowsko złożonych w intrygę, która pochłania bez reszty. Co dziś "nie zrobi już takiego wrażenia jak 15 lat temu"? Brak kolorów z kompa?