Ale czy nie jest tak, że on tam wpadł, bo wyczuł wytwórnię mety, ale przede wszystkim bo chciał zginąć? A potem jak tamci nie zdołali go zabić, to się okazało, że mieli takie a nie inne pochodzenie, co zostało połączone z powszechną "wojną z terrorem", bo tak było wygodniej dla kogoś z góry?
W tamtym okresie wystarczyła cienka nić, by danego człowieka podciągnąć pod paragraf wojny z terroryzmem i ten wątek w komiksie nieco to wyraża.
Paru ludzi z FBI, którzy wyczuli w tym własny interes, możliwość awansu, przedstawili sprawy w tym świetle, a to pociągnęło resztę.
Tak to zinterpretowałem, nie wyczułem w tych scenach przeginki fabularnej.
Tryb Punishera nie zachodzi, kiedy bohater wpada w strzelaninę z zamiarem bycia zabitym.
Ja w tym epizodzie znalazłem motywy ironii losu, nawiązujące do Tarantino czy Jarmuscha.