bo ja jestem marudny i skrzywiony i wstrzasaja mna np."alternatywne" podejscia do takich rzeczy jak "Cyryl, gdzie jestes?", albo "Dong co ma swiecacy nos", ba, jak wchodze do ksiegarni, w ktorej Daniel uklada stosy nowych "pikczerbukow dla dzieci", to mam problem z rozroznieniem kogokolwiek. Tych publikacji jest duzo, coraz wiecej, a jednoczesnie ciezko wygrzebac cos dobrego i oryginalnego.
"Dong co ma świecący nos" został wznowiony. Wznowiono też większość prac Butenki. Jerśli zatem jesteś oldschoolowy, to powinieneś być zadowolony. Obok tego wydano kupę fajnych rzeczy, o których z sensem pisze Giera. W związku z tym, że jest tego kupa, trzeba w tym grzebać i wyszukiwać diamenty w popiele, ale argument "nie rozrózniam" jest typowym argumentem tych, co patrzą na komiks z daleka i brzydza się, bo to komiks i nie potrafią odróżnić komiksu dobrego od niedobrego.
Karolu, "Prawdziwa bajka" mi się nie podoba. Historia w niej opowiedziana jest błaha, adresowana nie wiadomo do kogo. Os strony formalnej jest to rzeczywiście wypas: oryginalne rozwiązania graficzne, w zaskakujący sposób wiążące się z tekstem. Niby wszystko jest cacy, ale gdybym był dzieckiem, to bym nie wiedział po co mi to-to opowiedziano.
Osobiście stawiam na takie rzeczy jak "Zmowe popołudnie", "Kamyki Astona", "Czarostatki i parodzieje", "Kłopot" (Chmielewskiej), "Tato" (Svena Nyhusa), "Gdzie jest moja siostra", "Dzwięki kolorów", "O małym krecie, który chciał wiedzieć, kto mu narobił na głowę", "Misiową piosenkę" i przede wszystki na "Falę" (Suzy Lee).
Wymieniłem tylko rzeczy wydane w Polsce.
Muszę powiedzieć, że znaczną część komiksów, którymi się zachwyciłem, wygrzebałem spośród rzeczy mało dobrych i nieoryginalnych. (uwaga ta dotyczy zwłaszcza wczesnego - przedinternetowego - okresu mojego zainteresowania komiksami, ale i dzisiaj trzeba grzebać wśród ogromu łatwo dostępnych, ale zalewających oczy, próbek, które na koncu i tak nie zawsze pokazują to, co w komiksie jest naprawdę)