Przeczytałem 25. numer "Fantasy Komiks", oprócz ceny nic się nie zmieniło od poprzedniego numeru, ta sama jakość wydania, tyle samo stron.
"Rozbitkowie z Ythaq" trzymają poziom, może komiks nie jest tak dobry jak za czasów pierwszego cyklu (do 9. albumu), ale nadal z przyjemnością go się czyta. Jeżeli poprzedni tom, 10., można nazwać, że był tylko wprowadzeniem do akcji, to w tym akcja leci na całego. Kilka ciekawych pomysłów, kolejna planeta, nowa rasa i cliffhanger na końcu. Rysunki, jak zawsze u Flocha, na bardzo wysokim poziomie.
Niestety "Zmierzch bogów" od początku mnie interesuje w stopniu prawie zerowym, dlatego też nie pamiętam zbytnio kto jest kim, co się zdarzyło wcześniej. Choć album sam w sobie nie jest zły, to dla osoby, która zbytnio nie pamięta poprzednich tomów, trochę denerwujące jest przeskakiwanie pomiędzy kilkoma różnymi planami. Rysunki według mnie na tym samym poziomie co od początku, czyli mi totalnie nie pasują.
Mam nadzieję, że kolejne numery FK pojawią się wcześniej niż później i liczę, że w 26. numerze doczekamy się bardzo fajnego zestawienia, czyli - Rozbitkowie z Ythaq i Lasy Opalu.