Ja odbieram tę narrację inaczej niż np. w ramotkach z Marvela.
Tutaj ona wpisuje się w literacki pierwowzór. Powiedzieć, że czytamy opowiadanie uzupełnione grafiką to pewnie będzie przesadą, ale ja przy niektórych fragmentach tak to odbieram. Zgadzam sie z tym, że tłumacz świetnie sie spisał, bo to, jak płyną te teksty, jest bardzo powieściowe. Jeśli odzywało się znużenie, to naprawdę na pojedynczych planszach, więc ogólnie świetna robota, zarówno oryginalnych scenarzystów, jak i naszego tłumacza.
Moim zdaniem to inny przypadek niż w Marvelach: kiedy bohater tnie mieczem przez czyjś czerep oczywiście obylibyśmy się bez dodatkowych opisów. Ale one zawsze coś wnoszą: że posoka trysnęła na posadzkę podłogi, że ciało konwulsyjnie osunęło się na marmur i tak dalej. Albo że po prostu uszło z niego życie. To mam na myśli, kiedy mówię o rozszerzeniu literackim. A tego już nie widać na obrazkach. I to jest ta różnica w porównaniu do "Hulk rusza", kiedy widzimy idącego Hulka.
Natomiast rozumiem, że komuś to się nie podoba. Po to zostaliśmy stworzeni, żeby mieć różne gusta.