Tego nie wie nikt, mój drogi celticu.
Swobodne propozycje:
- wychowanie czytelnika od małego,
- odczarowanie komiksu jako rozrywki dla debili,
- większa dostępność (tak, koszt tu też wchodzi, ale wszyscy wiemy, że póki nie będzie większego zbytu, póty towar nie stanieje),
- traktowanie komiksiarzy jak normalnych ludzi (tj. płacenie im za robotę - wiem, jeszcze trudniej), wtedy będą robić coraz lepsze rzeczy (być może).
Ja osobiście uważam, że próby jak chociażby FK czy korzystanie z komiksu jako medium do opowiadania historii są niezłe (nie zawsze to wychodzi, oczywiście).
A tym, co powinno bez problemu zbawić polski rynek komiksowy jest 50 lat ciężkiej pracy nad kondycją komiksu. Ty się pytasz, jak zrobić konia wyścigowego z kobyły przeznaczonej na skóry? No się nie da. Nie ma takiej opcji.
I nie ma sensu z uporem muchy wracającej na świeże gówno przekonywać samego siebie, że zeszyty by coś dały, skoro ostatnie 20 lat dowodzi, że nie dały rady na tym rynku...
Drogi mój nieprześmiewczy celticu - to, że nasza opcja nie jest w stanie podać innego rozwiązania nie znaczy, że tamta opcja ma rację, niestety.