A mi moje jeżdżenie pod koniec tego roku daje się już we znaki...
Wyobraźcie sobie że jak byłem magazynierem po 8 godzinach pracy byłem bardziej zmęczony niż po 12 godzinach roboty jako technik teraz...
Problem w tym że jakby przeliczyć ostatnio czas jaki spędzam w robocie od 2 miesięcy (koniec roku, wysyp zleceń itp.) to wyszło by chyba z 2,5 etatu...
Jedyne wolne to ostatnio 3 dni jakie przesiedziałem pod kołdrą jak dostałem zapalenia krtani, którego zresztą jeszcze do końca nie wyleczyłem bo terminy są nieubłagane...
a tak to standardowo dzień mój wygląda następująco:
Pobudka- godzinka przed kompem na sprawdzenie maili, przeglądniecie forów i przygotowanie dokumentów- wyjazd- przyjazd do domu znów powtórka z posiedzenia godzinnego- spac. Średnia w pracy spędzam kolo 14h.
Niby normalnie nie narzekałbym bo praca jest w miarę przyjemna a i jeździć lubię i 14 h to nic dziwnego w tej pracy... tylko że normalnie zawsze mam więcej dni wolnych a przy obecnej ilości zleceń to dobrze jest jak uda mi się niedziele w domu przesiedzieć przynajmniej
.
EDIT:
A żeby być uczciwym to muszę przyznać iż te zlecenia fajnie się zwracają finansowo, ot np z nadwyżki listopadowej kupiłem sobie lustrzankę pentax'a z dwoma obiektywami, problem taki że zrobiłem nią na razie tylko jedno zdjęcie a i to w swoim domu bo do tej pory nie miałem czasu wyjść z nią w plener ;(