Bardzo dobrze, że ludzie w bardzo różnym wieku zechcieli skorzystać z okazji ( ostatni raz teatr japoński był w Polsce 17 lat temu ), nikt nie wychodził, nie pisał smsów. Bardzo dobrze też, że nikt nie udawał jak bardzo jest zachwycony bo tak wypada ( Chopin w wykonaniu laureatki konkursu chopinowskiego, tokijski teatr i XVI wieczna maska sceniczna).
Mimo fascynacji Japonią na tyle dużej by studiować japonistykę jako pierwszy kierunek i to "wieczorowo"( jedyna różnica między nami a dziennymi to fakt, że my płacimy) nie jestem zniesmaczony reakcją ludzi.
Wolne tempo, sposób deklamacji i silne nastawienie na emocje a nie treść, no i język ( starojapoński bywa niezrozumiały nawet dla Japończyków) stanowiły wyzwanie nawet dla miłośników Japonii lub teatru.