Ja tam maturę z rozszerzonych mat-fiz zdałem, ale nie na tyle dobrze, żeby się po forach procentami chwalić (cóż, kiedyś byłem humanistą :P). Nie przeszkodziło mi to w dalszej nauce. Paradoksalnie, teraz mam z tych przedmiotów lepsze oceny.
O samej instytucji matury nie myślę zbyt ciepło, bo i sam papier już mało znaczy. Kiedyś podchodziło mniej osób, teraz piszą wszyscy - stąd wyniki. Ale za rok czy dwa nawet te 25% pozdaje zawalone przedmioty i w rezultacie świadectwo dostanie jakieś 90 i trochę % rocznika.
W ministerstwie jest burdel, wokół matur co roku panuje chaos. Poziom nauczania leży, ale i same programy są nieprzemyślane (po kiego w programie podstawy z matmy przebieg zmienności funkcji?).
IMO albo powinno się z tym zrobić porządek (gruntowna reforma, do której nigdy nie dojdzie), albo odpuścić z maturami i postawić na rygorystyczne egzaminy wstępne przy aplikacji na uczelnię.