Twój projekt brałem pod uwagę a decyzja miała zapaść w czerwcu, gdy temat się "uleży" i spojrzę na niego z nowej perspektywy, świeżym okiem (robią tak pisarze, gdy coś napiszą, odkładają do szuflady i wyjmują np. po miesiącu i czytają od nowa nanosząc poprawki). Celowo odroczyłem decyzję na wiele miesięcy, by nie podejmować decyzji pochopnie, pod wpływem chwili lub nastroju, aby mieć czas na przemyślenie wszystkich "za" i "przeciw". Obrażając się na moje poprawki i wycofując projekt, pozbawiłeś mnie właściwie wyboru, bo została jedna okładka. Nic nie było przesądzone.
Kwestia głosowania - rozważałem to w chwili, gdy miało być 5 okładek do wyboru, a gdy liczba skurczyła się do 2 - byłoby albo głosowanie (gdybym miał wątpliwości) albo moja decyzja (gdybym wątpliwości nie miał). Głosowania przeprowadzam wtedy, gdy mam problem z podjęciem decyzji. Oceniłeś mnie niesprawiedliwie, a szopki żadnej nie było, sam ją teraz zrobiłeś. Poczułem się jak w przedszkolu, gdy dzieci kłócą się w piaskownicy "Biorę swoje zabawki i idę do innej piaskownicy". Tragedia.
Nie zamierzam się z Tobą kłócić.