Jeśli byłaby zmieniona okładka dla kilku sztuk, rodzi to problem z egzemplarzami obowiązkowymi dla Bibliotek. Szkoda mi też marnować numer ISBN specjalnie dla kilku sztuk komiksu. Bez ISBN koszt VAT dla druku wzrasta z 5 do 23% VAT, a to przy małym nakładzie mocno zawyża cenę. Na dodatek trzeba wysłać egzemplarze gratisowe dla bibliotek, a to znowu podwyższa cenę, bo z czegoś trzeba je sfinansować. Mi niespecjalnie zależy. Dużo zabawy, niewielkie zyski. Jeśli to ponownie zostanie wydane, a nie jest to wcale takie pewne, to albo jako ukłon w stronę kolekcjonerów, którzy chcą uzupełnić kolekcję "Krakersa" (inna okładka to nie jest uzupełnianie kolekcji, tylko produkowanie białych kruków), albo jako zupełnie nowe wydanie, by dać zarobić wydawcy.
Jeśli chodzi zaś o nr 39 z "Fluffem" - wyjaśnię dlaczego jest to najrzadziej spotykany "Krakers". Bo nakład wyniósł 100 egz. i był rozdawany darczyńcom portalu "Wolne Media". Do komiksiarzy trafiło ok. 50 egz. a reszta nakładu rozmyła się poza środowiskiem komiksowym (wiele egzemplarzy mogło trafić do dzieci, które je zniszczyły, a potem na makulaturę). Więc szansa, że ktoś to upoluje na Allegro jest bliska zeru, a jeśli już to raczej nie za grosze (gdy któryś z kolekcjonerów sprzeda kolekcję).
Na razie są 2 chętne osoby plus jedna, która napisała mi że weźmie 2 sztuki, jeśli zmienię okładkę. Ale z powodu komplikacji z ISBN i bibliotekami nie zmienię okładki dla mikronakładu. Są dwie opcje - albo dodruk nr 39 w śladowej ilości i bez większych zmian (jedynie korekta), albo nowe wydanie z nakładem minimum 50 egz. (obojętnie czy z twardą okładką czy z miękką).