Metalfan: raczej nie-ciekawe rozwiązanie, że punkty dostaje tylko ten, kto sam malował armię.
1) nie udowodnisz komuś, że jej nie malował, (dyskryminacja 1)
2) nie każdy umie i ma czas malować (dyskryminacja 2)
na koniec dodam, że idąc tym torem niebawem punkty za armię będą dostawali jedynie gracze, wykonujący swoje figurki sami od podstaw, (nie wiem, czy odlewy żywiczne też można do tego zaliczyć)...
To tak apropo oceny Twojego ziomka...
Turnieje to turnieje, liczy się poziom gry, jak najmniej losowe scenariusze, pełna kompetycja i do tego kultura nakazuje (kultura i ewolucja), żeby armie były malowane przyzwoicie, posiadały wysiwyg, oraz były w pełni turniejowe (rozróżnienie oddziałów, brak proksów). Wszystkie te 'dodatki' mają uprzyjemnić i upłynnić grę.
Moja propozycja jest taka, żeby:
1) wyeliminować testy wiedzy,
2) wprowadzić rygorystyczną, ale łopatologiczną ocenę malowania np:
- masz wysiwyg = możesz grać
- masz akcesoria = możesz grać
- masz rozróżnienie +2
- masz trikolor +2
- masz konwersje +2
- masz powyższe +4
I to spowoduje, że na turnieju liczyć się będą wyniki i nikt nie spadnie w dół przez ocenę hobbystyczną w ostatecznym momencie. Ludzie wybierając się na turniej będą od razu spodziewali się znalezienia w jednej z 3 puli: 'nie dopuszczą mnie', 'dopuszczą mnie i będę sobie pykał', albo 'dopuszczą mnie i mam szansę być konkurencyjny' w zależności od braku spełniania wymogów, posiadania tych wymogów, oraz posiadania całości wymogów.
Na turniejach nie powinno być miejsca na biedo testy wiedzy ruchające tabelę wyników na lewo i prawo bo ktoś trafi ile ważą sędziowie, a ktoś nie... oraz nie powinno być np. efektu WOW, czy tam dodatkowych punktów bo ktoś ma odczucie... proste wymogi, prosta ocena. Wręcz zero-jedynkowa.