Mnie po prostu boli, że wszystko, co się w kościołach odbywa, cała hierarchia i wszystko inne to nie wiara, tylko parę tysięcy zasad i reguł, które ustalił nie kto inny tylko człowiek. Zasiadają sobie na synodzie biskupi z papieżem i cyk, mamy nową kościelną tradycję, nowy sakrament, nowe święto. Jezus uczył, że mamy być dobrzy dla bliźnich, a nie co niedzielę powtarzać ten sam rytuał, całować biskupów w pierścień i nie używać prezerwatyw. Jesteś antychrystem i grzeszysz, bo sprzeciwiasz się nie zasadom wiary, tylko ustaleniom grupy starych dziadów, którzy twierdzą, że wiedzą lepiej. Mogę wierzyć w Boga. W dobry dzień uwierzę nawet w to, co pisze w Biblii, ale instytucjonalna i rytualna część wiary mnie odrzuca. Wolę być chrześcijaninem niż katolikiem.