Kolekcjonerstwo i gadżety są częścią komiksowego przemysłu na całym świecie w ostatnich pi razy oko 15 latach. Znacznie lepsza stopa zwrotu niż coś w stylu "Pilote" albo taniego, wysokonakładowego zeszytu w każdym kiosku. "Dark Phoenix Saga" czy "Weapon X" to marvelowskie klasyki. Nie ma co się obrażać na rzeczywistość (tj. kapitał kulturowy i siłę nabywczą ludzi kupujących komiksy w Polsce), bo wychodzi trochę kwękanie wbrew wszelkim faktom miłośników narracji "polskich odpowiedników XIII i Spidermana jako zbawienie dla wydawców" a rebours:-) A, że przy okazji trochę ludzie bredzą ("18 lat posuchy")? Nie pierwszy i nie ostatni raz. Przypomnę postulaty przy starcie linii "Dobry Komiks" Thorgala w zeszytach:-) Tego na razie nie przebito.
alez ja sie na nic nie obrazam.
rozwala mnie jedynie ta masowa ekscytacja na granicy paniki, zeby to przynajmniej bylo zamieszanie zwiazane z samymi komiksami, ale natluczenie 22 stron tematu o lokalizacji kioskow w Gdansku i o tym, jak ladnie wygladac beda jednolite okladki na polce?
A on topic: ja trzeci tom "Yorgiego" kupię:-)
Musiał byś zdefiniować jak rozumiesz hard sf. Moim zdaniem literatura sf i kino sobie właśnie z tym radzi lepiej niż można było się spodziewać, choć to wszystko już jest bardziej "dotykalne" niż kiedyś. Ale akceptuje fakt, że "Yorgi" nie będzie pod tym względem drugim Funky Kovalem.
literatura faktycznie jakos sobie radzi (np. Watts, Stross, Dukaj, Stephenson), kino zdycha, co jest o tyle zadziwiajace, ze dzisiaj mozna dobrze i tanio, a zamiast tego mamy slabo i bardzo drogo (jest cien szansy, ze Dunkan Jones sie ogarnie a Blomkamp wybudzi sie z letargu, ale, patrzac na takie "superprodukcje" jak "Battleship", nieszczesny "Avatar", kolejna wersje "Total Recall" czy nawet wymeczony "Prometeusz" to jestem przerazony tym, w ktora strone to idzie).
a komiks?
no coz, kiedys byl tak do przodu, ze inspirowal filmowcow (chyba nawet bardziej niz literatura), dzisiaj ciezko byloby mi wskazac jakikolwiek komiks dorownujacym takim klasykom jak Moebius, Mezieres, Gimenez czy Bilal.
Cyberpunk zdechl w unifikacyjnych oparach japonskiej mangi, space opera od lat gra w kolko motywami z filmow Lucasa, postapo cos tam jeszcze podryguje (ale ciezko mi to nazwac "hard SF").
I na tym bladym tle, "Yorgi" wypada zupelnie przyzwoicie, zarowno w kreacji pewnej rzeczywistosci jak i w calej wizualno-technologicznej koncepcji tej rzeczywistosci. Nie porywa, nie powala na kolana, ale tez nie jest kolejna ograna do bolu kalka z "ladnymi obrazkami" i snujaca sie, jak smrod po gaciach fabula.
Czy mozna lepiej?
Jasne!
Tyle, ze ja tych lepszych, powstajacych aktualnie gdziekolwiek na swiecie, nie dostrzegam (co mnie przeraza, ale moze za slabo sie rozgladam, bo przeciez "Yorgi" to zaledwie przyzwoity komiks, wiec co? poziom tego typu produkcji naprawde spadl?)