0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Irina Stiekałowa W roku 1945, do domu położonego na przedmieściach Warszawy, w którym mieszkał pisarz Ferdynand Antoni Ossendowski (1878-1945), autor niemal setki książek – wśród nich „Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów” (Poznań, 1923) przyszedł gość – Leutnant (porucznik) Wehr-machtu baron Ungern-Sternberg. Porucznik był ni to synem, ni to bra-tańcem Romana Ungerna von Sternberga – który był w czasie woj-ny domowej dowódcą Azjatyckiej Dywizji Konnej operującej na Zabajka-lu, pierwszym zastępcą kozackiego generała Białej Gwardii, atamana Siemionowa, który za swoją odwagę, nienawiść i okrucieństwo w stosunku do wroga uzyskał przydomek „krwawy”. Nie wiadomo, o czym rozmawiali ze sobą polski literat i potomek „krwawego barona”, tylko następnego dnia Ossendowski zmarł z niewyja-śnionych do dziś dnia przyczyn. Można nie zgodzić się z tym, że potomek rodu baronów Ungernów miał swój udział w przedwczesnym zgonie Ossendowskiego. Ród Unger-nów odznaczał się wojowniczością. Ich dalecy przodkowie brali udział we wszystkich Wyprawach Krzyżowych. W XII wieku, kiedy Zakon Kawalerów Mieczowych pojawił się na wschodnich granicach Niemiec, by prowadzić wojnę przeciwko Jadźwin-gom (Prusom), Słowianom, Estom (Estończykom), Łotyszom, Litwinom – tam znajdował się także Ungern-Sternberg. W Bitwie Grunwaldzkiej , która położyła kres panowaniu Zakonu Krzyżackiego zginęło dwóch członków rodu Ungernów. Heinrich Ungern-Sternberg przezwany Toporem, był błędnym rycerzem, zwycięzcą wielu turniejów rycerskich we Francji, Anglii, Niemczech i Włoszech. Zginął w Kadyksie, gdzie zna-lazł przeciwnika lepszego od siebie – Hiszpana, który rozrąbał mu głowę. Peter Ungern-Sternberg – pan na zamku na wyspie Dago – uprawiał piractwo na Morzu Bałtyckim. Morskim rozbójnikiem był także pradziad „krwawego barona”, który zdzierał haracz od angielskich kupców na Oce-anie Indyjskim. Należy tutaj dodać, że tytuł barona nadała Ungernom w 1653 roku szwedzka królowa Krystyna. Ferdynand Ossendowski w przedrewolucyjnej Rosji zajmował się pracami górniczymi. Los rzucił go na Syberię i stało się tak w czasie Woj-ny Domowej, że objął on nawet tekę ministra finansów w rządzie Koł-czaka. Ratując się ucieczką przed bolszewikami, Ossendowski udał się na wschód i stanął po stronie Białych na ziemi mongolskiej i barona ge-nerała Ungerna, a po jego rozgromieniu udał się do swej ojczyzny – Pol-ski. Spotkanie z potomkiem „krwawego barona” było niezwykłe i owocne, bowiem zdaniem porucznika Wehrmachtu, Ossendowski był do-kładnie poinformowanym o skarbach generała Ungerna i dokładnie napi-sał o nich w jednej ze swych książek, w której także opublikował mapę Mongolii z zaznaczonym na niej miejscem „zadołowania” skarbu w górze rzeki Orchon. Zagrabione przez barona kosztowności – wedle świadectwa Ossendowskiego – załadowano na 250 wielbłądów. Wspominał on, że jeszcze w 1919 roku ataman Siemienow wyznaczył barona na głównego kierownika robót we wszystkich kopalniach złota w Górnym Nerczyńskim Okręgu. Poza tym twierdził, że będąc jeszcze w Daurii, przed wyjazdem do Mongolii, Roman Ungern przechwycił coś-niecoś z wyprawionej na wschód przez Kołczaka części rezerwy złota Rosji. Poza tym zatrzymał on sobie w Czycie dwa wagony złota, i jesienią 1920 roku, pozostało u niego 1.100 pudów czystego złota. Dane podane przez polskiego pisarza są wia-rygodne... W latach 30. XX wieku, kiedy odegrzmiała już Wojna Domowa i życie Dalekowschodniego Kraju przebiegało bardziej pokojowo, powstały i uparcie krążyły słuchy o skarbach, które zakopali białogwardziści i ban-dyci spod znaku atamanów Siemienowa, Kałmykowa i barona Ungerna. Wreszcie opowieściami tymi zainteresowali się pracownicy GPU , którzy przetrząsnęli archiwa i „potrząsnęli” staruszkami zamieszkującymi ten kraj. Jeden z nich, Dimitrij Pierszin, który w swoim czasie był urzędnikiem do specjalnych poruczeń przy generalnym gubernatorze w Irkucku, a w 1915 roku dyrektorem założonego w stolicy Mongolii Banku Narodowego, i nie zamierzał skrywać tego, co wiedział przed czekistami. Wiedział jednak niewiele. Wedle jego zeznań, Azjatycka Dywizja Konna barona generała Ungerna von Sternberga, w której skład wchodziły trzy pułki kawalerii, z których każdy liczył sobie 150-200 szabel: Mongolsko-Buriacki, Tatarski i atamana Annienkowa – a także Daurski Oddział Ka-walerii z drużyną karabinów maszynowych i dwoma bateriami artylerii polowej atakowane przez oddziały Narodowo-Rewolucyjnej Armii i Armii Czerwonej, partyzancie pułki Nestora Kałandariszwiliego w paź-dzierniku 1920 roku przekroczyły mongolską granicę i rozpłynęły się w stepach... D. P. Pierszin przekazywał także plotki o tym, że baron zajmując Kjachtę zdobył tam 10 pudów złota w sztabach. A następnie skierował się do Urgi, która wtedy znajdowała się w rękach Chińczyków. Jak opowiadał Pierszin, kiedy dywizja barona Ungerna wyparła wojska chińskie z Urgi, w stolicy pozostały kosztowności z banków: Chińskiego i Pogranicznego – wielka ilość srebra, złota i rosyjskich papierów wartościowych – carskich, romanowskich. Część srebra i złota zdobyta wraz z Urgą przez barona Ungerna została rozkradziona, mimo jego kategorycznego zakazu, przez Kazachów i Buriatów z dywizji. Jednakże lwia część tego skarbu została ukryta na rozkaz barona w skrytkach za miastem. Poza zeznaniami Pierszina, czekiści posiadali inne dane od jakie-goś Francuza nazwiskiem Jules Persondies – który jakoby wraz z dwoma białogwardyjskimi oficerami-ungernowcami Pankowem i Niemczinowem wpadł na ślad skarbów. Pankow pokazał Persondieso-wi miejsca ukrycia dwóch skarbów: pierwszy z nich znajdował się w miej-scowości Sangino – niedaleko Urgi – i składał się z brylantów, złota, chińskich ta-jüanów i wielkiej ilości starych, romanowskich banknotów. Wszystkiego było tam 6 skrzyń o łącznej wadze 32 pudy 16 funtów Pan-kow oceniał ten skarb na wartość około 10.000.000 ówczesnych dolarów amerykańskich! W drugiej skrytce znajdowało się 8 sztab złota o łącznej wadze 2 pudów 1 funta i 17 uncji w Urdze, w domu pewnego Koreańczyka, które-go zamordował szef ungernowskiego kontrwywiadu – płk Siłajło . Niemczikow też opowiadał o lokalizacji dwóch innych skrytek – jedna z nich znajdowała się w Urdze, w domu niejakiego Timonowicza, w któ-rym później (całkiem udanie!) umieszczono Konsulat Generalny Związku Radzieckiego. Skarb ten składał się z brylantów, 20 funtów złota i pewnej ilości srebra. Drugi skarb znajdował się w okolicy Żełtury – tam w czte-rech miejscach ukryto 42 skrzynie złota i srebra. Poza tym, Francuz twierdził, że były tam jeszcze inne skarby o „mniejszej wartości”, których lokalizacji on poszukiwał. Czekiści, którzy złapali Francuza, od razu zaczęli poszukiwać skarbów. Nim dojechali do miejsca ukrycia skarbu, pracownicy GPU wy-sadzili Francuza z samochodu i powiedzieli mu, że muszą sami obejrzeć skrytkę, a potem wrócą po niego. Powróciwszy po pewnym długim czasie powiedzieli, że nie znaleźli żadnego skarbu. Oczywiście okłamali go. Cze-kiści skarb znaleźli, i o tym napisał w swych wspominkach D. P. Pierszin. Skarb znajdował się w skrytce umieszczonej w odległości 20 wiorst od Urgi w kierunku na Bolszoj Utjos, i widział tam walające się po stepie całe paczki carskich banknotów, asygnacji i innych papierów wartościowych o wartości kilkuset tysięcy rubli. Był on przekonany, że czekiści zabrali tyl-ko kosztowności, srebro i złoto, zaś bezwartościowe pieniądze papierowe po prostu wyrzucili. Ślad Julesa Persondiesa urywa się w Urdze w 1927 roku, ale po-szukiwania skarbów „krwawego barona” trwają do dziś dnia. Nie ma się czemu dziwić, bowiem wśród starców zamieszkujących stepy wciąż żywe są legendy o skarbach „krwawego barona”. W czasie ucieczki na południe, po klęsce pod Kjachtą, Ungern postanowił wyrzucić posiadane przez nie-go złoto, srebro i kosztowności w nurty rzeki Orchon, niedaleko mongol-skiego klasztoru Erdeni-Dzu. Przekład z j. rosyjskiego i opracowanie: Robert K. Leśniakiewicz