Jak napisał Pers, nie mieliśmy sojuszników, którzy natychmiast przybyli nam z pomocą.
Angielskie lotnictwo zrzucało na Warszawę paczki z jedzeniem i bronią, ale pech chciał, że nie trafiały one do powstańców. Zresztą, gdyby nie to, że Armia Czerwo "rozsiadła się" pod miastem i nie pozwalała londować może byłoby całkiem inaczej.
Co do sensu powstań?
Każdy zryw ma sens, bez względu na to jak się zakończył. Bo a nuż by się udało. A to że zazwyczaj Polakom się nie udawało, cóż tu już nie ma co dodawać, stało się. Każde z powstań i te Warszawskie również miało sens w oczach walczących. (podam przykład jeszcze nieco odleglejszy, np. Powstanie Wielkopolskie, jedyne jakie zwyciężyliśmy, gdyby ktoś doszedł do wniosku, że ono nie ma sensu to czy Wielkopolska należałaby dziś do Polski?)
Ale gdyby nie było powstań? Przecież to się mogło udać. Tyle że splot różnych wypadków miały taki a nie inny wpływ na finał. Możemy tylko oddać cześć bohaterom tamtych lat, schylić przed nimi czoło i gratulować odwagi jaką mieli, jaką się wykazali w boju z wrogiem. I dziękować Bogu, że nie musimy naprawdę wybierać między walką za ojczyznę, a własnym życiem.