Sobotnią, wieczorową porą w warszawskich Złotych Tarasach była tego kupa w dziale z prasą młodzieżową. Trochę odchodząc od tematu tego wątku chciałbym napisać coś o samym komiksie.
Przy okazji, propozycja aby powstał nowy wątek dotyczący już komiksów z WKKM, a nie samej kolekcji i polityki Hachette.
Fanem Spider-mana nigdy nie byłem a ze świata Marvela czytam najczęściej przygody mutantów, ostatnio już nawet po ulubionego Wolverine'a nie sięgałem. Uważam że ceny wydań Muchy są zbyt duże jak na trykociarzy a zarobione dolary wolę wydawać na Vertigo/WildStorm/Image. Tak więc kolekcje od Hachette przyjąłem z wielką radością i bez wahania zamówiłem prenumeratę - za takie małe pieniądze nigdy nie dostałbym tylu różnorodnych tytułów, nawet jeśli część już posiadam w wydaniach oryginalnych czy też z polskim tłumaczeniem. W porównaniu do listy z Wikipedii wyszło mi 11 dubli z czego raptem 4 mam po polsku w tym okropnie zszargane Weapon X, którego wymianę na lepszy model wciąż przekładałem.
Wracając jednak do pierwszego numeru WKKM czyli The Amazing Spider-Man: Powrót do domu. To co się rzuca na początek to cena, która jest śmiesznie niska i oraz jakość wydania, która jest zadziwiająco dobra - twarda oprawa, lakierowany fragment okładki, fajna czcionka tytułowa i biorąc pod uwagę całość kolekcji dość przemyślany projekt okładek. Po otwarciu dostajemy gruby papier, dobrze nasycone kolory i brak wad wydruku (poza okładką do zeszytu #32, która dostała pikselozy, chyba że tylko mój egzemplarz). Na początku jest parę błędów w składni ale szybko znikają i nie przeszkadzają w odbiorze. Na koniec trochę wywiadów i szkiców, zawsze to jakiś miły dodatek.
Tom zaczyna się od krótkiego wstępu do historii, czyli co było tuż przed. Jak dla mnie, pajęczego ignoranta, świetna sprawa. A sam komiks to całkiem porządne czytadło. Rozkręca się powoli, poznajemy głównych bohaterów oraz temat przewodni a od 3 zeszytu, kiedy następuje pierwsza konfrontacja jest już przyjemna jazda w komiksowym stylu. Dużo nawalanek, trochę autoironii, ratowanie niewinnych itp. Straczynski bardzo rozwinął wątek pochodzenia supermocy u Parkera i innych superludzi/łotrów co jak dla mnie było dość interesujące. Ciekaw jestem czy jest to gdzieś później kontynuowane? W każdym razie historia mnie wciągnęła, choć końcówkę uważam za trochę naciąganą.
Romity Jr. nie trzeba przedstawiać i tutaj chyba występuje w szczytowej formie (nie tak jak w Wolverine: Enemy of the state gdzie widać jak bardzo mu się nie chciało). Rysunki mają swój charakterystyczny styl, postaci są surowe, ostre, Spider-man w tej wersji jest dla mnie wzorem.
Podsumowując, jest to komiks dobry, wciągający i polecam nawet tym niezbyt zainteresowanych 'promieniami z dupy'. Nie zawładną mną tak aby polubić Spider-mana ale na pewno będę patrzył na niego przychylniejszym okiem.