Własnie zacząłem czytać "Extremis" i już cierpię. Tłumaczenie jest rozpaczliwie niedobre. Weźmy chociaż zdanie: "Doktor Killian się postrzelił. Może zabił. Chyba nie żyje. Nie ma części głowy". Zdaję sobie sprawę, że w wersji angielskiej to też najprawdopodobniej nie brzmiało dobrze, ale tłumacz wykazał się tu absolutnym brakiem rozsądku: użycie słów "może" i "chyba" sugeruje prawdopodobieństwo. Przy czym "może" jest dość bliskie określeniu prawdopodobieństwa 50:50 (może się zabił, może nie). Słowo "chyba" oznacza, że prawdopodobieństwo śmierci jest większe niż przeżycia (75:25%). Tymczasem koleś nie ma części głowy. Wnioskując z obrazka, na którym widać, jak przykłada sobie do głowy pistolet, brakuje mu tej części głowy, w której jest mózg (jakby by mu brakowało dolnej szczęki, miałby szansę przeżyć).
Nie jest to pierwszy kiks tłumacza. Dwie strony wcześniej jest zdanie: "Jednak świadomość, że trzeba było to zrobić, nie zmniejsza ciążącego na mnie brzemienia". Jak skreślicie z tego zdania "jednak", zdecydowanie nabierze ono sensu.
Dwie strony wcześniej jest dialog:
Stark: Dwa tysiące lat temu, gdy nasi starsi zaczynali nas wkurzać, wysyłaliśmy ich na pustynię, żeby umarli.
Jego sekretarka: A teraz płacą nam za to pensje.
Logika mi podpowiada, że sekretarka mówi, iż bierze pensję za wkurzanie Starka. Zdanie jednak komunikuje, że bierze pensję za wysyłanie starszych na pustynię.
Dwie strony wczesniej nie ma żadnych błedów, ale tylko dlatego, że jedyne wypowiedzi tam brzmią: Hhhehhgghh
Hurgk. HHRRGAAAHH
AAAAAAAA
Dalej jeszcze nie doczytałem, ale nie spodziewam się, że będzie lepiej. jest to ewidentny przypadek położenia lachy na tłumaczeniu.