Z uwagi na fakt, że w styczniu ukazał się ósmy tom serii na naszym rynku zabrałem się za ponowną lekturę całości tej serii Vertigo (na kolejny tom przyjdzie nam sporo poczekać, zagraniczne wydanie zapowiedziane dopiero na 22 marca 2017). Przede wszystkim ogromne wyrazy uznania dla Egmontu za wydanie tej serii niemal w całości. Dla osób, które zadadzą sobie trud prześledzenia tego wątku od początku stanie się oczywiste, że seria przeszła długą drogę od początkowego entuzjastycznego przyjęcia po stagnację, skutkującą zawieszeniem wydawania (na 3 lata) i końcową reanimację serii. Ogromnie cieszy mnie, że mimo wszystko Egmont podjął wysiłek i mamy wreszcie tę serię niemal w całości po polsku.
Jeżeli chodzi o samą serię Amerykański Wampir to uważam ją za tytuł, z którym na pewno warto się zapoznać. Wiele osób wywróci w tym miejscu oczami do góry ale uważam jej poziom za równy wydanym u nas Skalp i Y ostatni z mężczyzn. Przynajmniej jeżeli mówimy o cyklu pierwszym. Na swój sposób jest to fascynujące jak Snyder fantastycznie i swobodnie czuje się w tej serii. Nie boi się eksperymentować i wprowadzać do serii nowych postaci, które niemal natychmiast przejmują pałeczkę i radzą sobie lepiej od tych, które teoretycznie stanowią oś fabuły. W teorii na pierwszym planie powinien w większości lądować wątek wampira Skinnera Sweeta i Pearl Jones ale nie zawsze tak jest. Czasami jest im poświęcone sporo miejsca, a czasami tylko 1 kartka w całym tomie. O dziwo zabieg ten absolutnie zawsze przynosi rezultat nadzwyczaj pozytywny. Komiks ten wręcz lepiej funkcjonuje dzięki wprowadzeniu nowych wątków (pobocznych). Konwencja wędrówki w czasie z uwagi na nieśmiertelność bohaterów umożliwia Snyderowi także niemal dowolną kreację charakterów i wprowadzanie palety unikalnych postaci z różnych okresów czasu. Nie boi się także uśmiercać kluczowych bohaterów i zmieniać statusu quo. Potrafi snuć intrygującą opowieść, długo oswajać czytelnika z nowymi postaciami, po czym bez zbędnych ceregieli na jednej kartce uśmiercić i przekreślić ich wkład w dalszą historię. Z wieloma decyzjami możemy się nie zgadzać, ale jest to zabieg pozytywny, przeciwdziałający odcinaniu kuponów, których pełno w dzisiejszych czasach. Na słowa pochwały zasługuje też kreacja świata i mitologii (instytucja Wasalów Gwiazdy Zarannej, charakterystyka słabości i mnogość różnych gatunków wampirów w określonych częściach świata).
W odróżnieniu od większości opinii z którymi się zetknąłem, uważam mimo wszystko za najlepszy tom 1, w którym śledzimy genezę całego konfliktu i kreację postaci, do których autorzy odnoszą się w późniejszych. Jest to spowodowane jedną bardzo istotną moim zdaniem kwestią, mianowicie tempem akcji i ilością wprowadzonych wątków. Snyder strzela tutaj nowymi fabularnymi pomysłami jak z CKM'a, co dla niektórych osób może stanowić wadę i podstawę do wytknięcia niepoświęcenia dostatecznej ilości czasu historii każdego bohatera. Ja, przez pryzmat całości tego tak nie odbieram, bo przy tej ilości postaci seria liczyłaby z 20 tomów gdyby każda z nich miała dostać obszerne backstory. Nie zawsze ilość przedkłada się nad jakość. Ilość faktów jakie otrzymujemy jest wystarczająca. Tom ten nadaje też odpowiednie tempo całości opowieści, która w późniejszych zeszytach wyraźnie zwalnia. W cyklu kapitalnie wypadają historie poboczne takie jak Survival of the Fittest, Lord of Nightmares czy The Long Road to Hell, które rozwijają takie postacie jak Hobbes, Felicia Book czy Cash albo wprowadzają zupełnie nowe. Jeżeli chodzi o pierwszą część historii zebraną w tomach 1-6, najgorzej wypada tom 6, będący w połowie zbiorem krótkich opowieści, dopowiadających różne fakty z życia postaci, niestety tych z głównej osi. Antologia ta została skonstruowana z udziałem uznanych twórców takich jak Jason Aaron, Jeff Lemire czy Greg Rucka. Może i jestem fanem całego cyklu ale wypada w tym miejscu pozostać obiektywnym. Historie te stanowią zwykłe zapychacze i w praktycznie żaden sposób nie wprowadzają wartości dodanej. Niestety - wypadają one bardzo blado na tle całości, a zebrana w tym tomie The Long Road to Hell, z gościnnym udziałem pewnej postaci bije je na głowę.
Tomy 7 i 8 to już drugi rozdział tej historii okraszony tytułem "Second Cycle". Tutaj niestety seria zaczyna moim zdaniem mocno pikować w dół. Pikować do poziomu komiksu poprawnego, niewyróżniającego się i przeciętnego, a przez to łatwo wypadającego z głowy. Komiksu zbyt mocno bazującego na dorobku serii, epatującego banałami. Komiksu odrzucającego podstawowe założenia serii z pierwszych tomów i jeszcze bardziej zwalniającego tempo. W tych dwóch tomach zawarto jeden, nieprzyzwoicie rozwleczony wątek starcia pary amerykańskich wampirów - Pearl Jones i Skinnera Sweeta z Szarym Kupcem. Przez większość czasu w obu albumach obserwujemy puste sceny akcji, z których nic nie wynika niczym w rasowej pozycji superhero. Niepotrzebnie napompowany i rozdęty jak balon jest także główny wątek fabularny, w którym stawką jest ratowanie całego świata (znów ukłon w stronę trykociarskiego mainstreamu). To, co było potrzebne w podsumowaniu pierwszego "rozdziału" tej opowieści, budowanemu przez 5 obszernych tomów tutaj zostało przedstawione w 2 tomach. Intryga jest transparentna od samego początku i brakuje intrygujących, pomysłowych wątków, które by ją rozgrzeszały. Snyder ewidentnie idzie tu na łatwiznę, nie kusi się rewolucję i kreatywność. Bezwstydnie obraca fabularne interludia wokół kilku znanych postaci takich jak Pearl, Skinner czy Felicia Book, pomijając obszerną paletę dostępnych charakterów z całości serii (bez problemu do wprowadzenia takich jak Linden Hobbes, Abilena Book czy Jim Book dzięki np. wizjom z przeszłości czy retrospekcjom). Nie wprowadza także żadnych nowych postaci, a tym które miały potencjał (starszy Gus, Gene Bunting) poświęcone jest bardzo mało miejsca. Rekompensatą całości cyklu drugiego jest rozdział The Miner's Journal autorstwa Matiasa Bergara, wprowadzający ciekawy wątek grozy i niepokoju, bazujący na korzeniach serii. Snyder jednak poszedł w Second Cycle na maxa na łatwiznę, dając pożywkę jedynie ortodoksyjnym fanom serii. Tom 9 będzie zbierał American Vampire Anthology #2 i American Vampire Annual #1. Oby nie było powtórki z pierwszej Antologii, choć w obecnej sytuacji nie wiem czy nie byłoby to lepsze od tego co podziwialiśmy w drugim cyklu.
Podsumowując moje rozważania na temat serii - pierwszych 5 tomów sagi American Vampire jestem w stanie polecić każdemu. Historia jest ciekawa i wciągająca, tempo prezentowania nowych pomysłów fabularnych dość spore ale i odpowiednio wyważone. Scott Snyder w topowej formie. Kolejne czyli 6,7 i 8 to już niestety tylko i wyłącznie fanserwis i mocne obniżenie poziomu. Snyder mocno łapie zadyszkę i robi się z tego dość pospolite czytadło w klimatach horror superhero. Czy jest szansa na ocalenie tej serii? Moim zdaniem w obecnej sytuacji najlepszym rozwiązaniem byłoby jej jak najszybsze zakończenie.