A ja do New X-Men mam jeszcze inne zastrzeżenie. Dialogi brzmią jak bełkot - i nie wiem, czy tak już było w oryginale, czy wyłożył się tłumacz, czy liternictwo nie trafiło w dymki. Dwa przykłady z brzegu.
Raz:
Emma Frost: Wybacz, Henry. Byłam wredna i czepialska - nadal nie mogę otrząsnąć się po tym, co się stało. W świetle wyglądam niesamowicie, prawda? Widziałam dzieci cięte na plasterki.
Każde zdanie to osobny dymek - ALE! - to wtrącenie kompletnie nijak tam nie pasuje.
Dwa:
Xavier: Widzicie, co chce zrobić? Jeśli dostanie się do systemu cerebry, jej moc ulegnie wzmocnieniu...
Jean: Charles... Nie idź tam... nie możesz...
Beast: W porządku... Cii...
Xavier: Dobry Boże, nie... Scott...
Wolverine: Rrrrrrr?
Cyclops: Cerebra!
No matko i córko. Jeśli to miało brzmieć jak bełkot, to brawo. Dymki są tak losowe, że trudno miejscami odgadnąć ich kolejność.
Czy ktoś ma pod ręką obie wersje (PL i ENG) i mógłby to porównać? Ciekaw jestem, jak to tam wyglądało. Oba dialogi są z trzeciego zeszytu, strony 8-9 oraz 17.
A tak poza tym, to:
1. Jestem na oko w dwóch trzecich czytania i zgadzam się; historia, mimo zdarzeń wielkiej wagi, póki co zwyczajnie nie porywa. Nieskładna narracja zdecydowanie nie pomaga - ten drugi dialog wybił mnie z rytmu kompletnie.
2. Jak oceniacie kreskę? Wstępniak ją chwalił (bo jakie miał wyjście?), ale na moje to najsłabiej narysowany z dotychczasowych zeszytów kolekcji.
3. Emma Frost utrzymująca jakąś imitującą stanik kratownicę mocą diamentowych sutków wywołała solidny atak śmiechawy. Kto projektował te kostiumy?