@Deg
Można polemizować o szkodzie autora/wydawcy w przypadku piractwa jak i obracaniu na runku wtórnym. Wydaje mi się, że jest jednak jedna istotna różnica:
Na sprzedaż używanych komiksów autor i wydawca wyrażają zgodę wydając daną pozycję (bo wiedzą że jest to zgodne z prawem), a na nielegalne rozpowszechnianie już zgody nie wyrażają.
Nawet jeśli udowodnimy, że piractwo przynosi wydawcy zyski (np poprzez wzrost popularności), to i tak działamy wbrew jego woli. Nawet jeśli ktoś mi udowodni, że lepiej będzie dla mnie, jeśli będę mieszkał w Norwegii, to nie chciałbym, aby bez mojej wiedzy zapakował moje rzeczy w kartony i przeprowadził mnie do tego kraju.
Wreszcie ktoś przyznał, że można polemizować
Polemizując w takim razie, tak naprawdę nie wiesz, czy wydawca patrzy łaskawym okiem na drugi obieg jego towarów - on po prostu nie ma instrumentów, które pozwoliłyby mu się temu sprzeciwić. Wydawnictwa publikujące w 500-1000 egzemplarzy mogą pozwolić sobie na luksus oświadczenia, że rynek wtórny jest dla nich problemem marginalnym (bo pewnie jest), ale giganci prawdopodobnie chętnie skorzystaliby z możliwości zablokowania odsprzedaży, gdyby tylko taka się pojawiła. Chyba nikt nie sądzi, że dla tych największych wydawnictw liczy się przede wszystkim satysfakcja z dostarczania swoich produktów jak największej rzeszy odbiorców... Przykładem może być wspomniana już przeze mnie branża gier komputerowych - kiedyś nikt tam nie zastanawiał się nad rynkiem wtórnym, w pewnym momencie przestało się to podobać i tworzone są mechanizmy mające zlikwidować zjawisko, czyli tworzenie gier, których nie można odsprzedać (ew. drugi nabywca nie będzie mógł z nich skorzystać). Innymi słowy, tu wydawca zgadza się na sprzedaż używanego produktu, ale robi wszystko, żeby do tego nie dopuścić. Nie pochwalam tego, ale potrafię zrozumieć.
PS. Jeśli ktoś na podstawie wychwyconych z tekstu pojedynczych słów zamierza zarzucić mi propagowanie piractwa, bądź na podstawie swoich przemyśleń nazwać kogokolwiek (nawet siebie) przestępcą czy złodziejem, uprzedzam, że nie będę z nim dyskutował, z przyczyn czysto ekonomicznych