Tak, teraz zupełnie rozumiem o co chodzi...
Ale najpierw drobne sprostowanie:
Wszystkie te dane faktograficzne się zgadzają. Brawo za wiedzę.
Trochę przechwaliłem
Nie możesz za bardzo pisać, że X_factor 70 zamyka pisanie scenariuszy przez Claremonta, bo pisał to Peter David. Claremonta już wtedy nie było, odszedł w połowie UXM 279, tak jakoś po 12 stronie, zaraz po pojedynku Professora z Colossusem.
I oczywiście po X-men 1-3, które z powodu chronologi zdarzeń uznajemy za późniejsze, ale zaczęło wychodzić już podczas trwania (albo nawet wcześniej) Muir Island Saga
A teraz to meritum.
No właśnie nie mogę rozgryźć ile z tego sentymentu osób które czytały i tęsknią (bo naprawdę było wiele lepszych historii w tych zeszytach Semica) a ile randomowego rzucania znanym tytułem.
Jestem ciekaw czy jest ktoś kto czytał to niedawno (w ciągu ostatnich 3-5 lat) komu się tak naprawdę serio podobało. Może napisze o odczuciach?
Podobno ma być to w kolekcji którejś, prawda?
Zachodzę w głowę czemu. Chyba tylko z powodów kronikarskich, przez wpływ na zmianę status quo...
A X-Men #1-#3 choć ma historię niewybijająca się jakoś, to jednak jest ona spójna i przemyślana. No i wygrywa rysunkami. Poprawne, nieudziwniane, takie jak lubię.
I jeszcze tylko z innej beczki:
Kings of Pain... No tak, jest tam wątek wyspy, ale nie traktowałbym tego jako obowiązkowe uzupełnienie Sagi.
Fajnie, że wrócili do przeszłości i ważnego wydarzenia dla X-men, ale fakt, że wybrali na to moment, gdy akurat Moira jest opętana i nie ma własnej woli całkowicie zabiło potencjał uczuciowo-empatyczny tej historii. I powstała zwykła nawalanka na trójkę
A już traktowanie tego jako domknięcie wątków New Mutants i podawliny pod X-Force to, wybacz, przegięcie
W ostatnim numerze New Mutants już się nazwali X-Force, a tu nagle znów mamy Annual dla New Mutants. I jeszcze tak o sobie mówią w swoim annualu, ale już w kolejnych (bo w czterech różnych idzie ta historia) przyznają, że są X-Force
To raczej konfuduje, a nie domyka czy kładzie podwaliny.
W tamtym okresie historie z Annualów rzadko okazywały się czymś lepszym, niż przeciętniakiem napisanym, by sprzedać więcej numerów przez crossovery...
AHA, jeszcze jedno:
czemu piszesz, że Claremont planował coś innego niż dostaliśmy z Magneto? przecież to jego historia, odszedł po trzecim numerze dopiero... Że mu Jim Lee bruździł przy poparciu redaktora?
No to pewnie masz rację...