Po prostu zdziwiło mnie, że vilain dysponujący taką mocą wykitował tak łatwo.
on nie ma żadnych mocy. umie tylko podróżować w czasie i ma futurystyczne uzbrojenie (czyli coś co ma teraz z pół Marvela
no a na pewno większość X-men
)
zresztą nie zarobił czapy od dobrych, tylko od
Ultrona na rozkaz Dooma - trudno walczyć z dezintegratorem
trudno tu zaś dyskutować kto z nich potężniejszy a pamiętać należy, że
tworząc swoje uzbrojenie wzorował się na tym
, był taki czas też (lata 60-te), że marvel lansował (później porzucony) pomysł, że są oni tą samą postacią z różnych okresów jej życia.
szanse więc wydają się wyrównane
Już nie mówiąc o tym, że w tej serii każdy z villainów (jak i też zresztą bohaterów) wydaje się jakoś nie sobą (a najbardziej razi mnie zachowanie Lizarda - nigdy wcześniej ani później go takim nie widziałem)
A tak wiem, że w tej historii żaden z niego leszcz, i że odegra w niej jakąś kluczową rolę.
ja tego nie powiedziałem...
teraz też jestem daleki od lansowania tej tezy