Wybaczcie, że nieoczekiwanie wrócę do kwestii podstawowej kultury. W dobie mediów społecznościowych i faktu, że w wątku wypowiadają się w większości osoby nie wstydzące się podać nazwiska (nawet jeśli ono nikomu nic nie mówi) ukrywanie się pod anonimkiem może być odbierane jako przejaw nieszczerych intencji, chęci zwykłego gardłowania, prowokacji a nawet... chamstwa (sic!). Skoro nawet Krzysztof Janicz ostatnio zdradził, że to on jest słynnym Kapralem, wydaje się więc, że dyskusja w swoim własnym imieniu jest obecnie uznawaną wartością (tym bardziej wartościowa dyskusja). Argument "nie przedstawię się, bo jeszcze profesor napisze o mnie książkę" jest niestety kuriozalny. Ciężko mi obiektywnie podejść do "pytań" zadawanych przez "dociekliwego" (niestety muszę to powiedzieć, ale) hudefaka. Tym bardziej, że w powodzi postów myla mi się nicki G-lord-F i Nawimara, tym bardziej że obaj internauci robią nawet taką samą literówkę w nazwisku Krzysztofa Skrzypczyka. Zastanawiające.
Nie kierują mną nieszczere intencje, lecz szczere zainteresowanie.
Które pojawiło się podczas czytania umieszczanych tu wpisów (a wcześniej - w temacie dotyczącym 24. MFKiG) i które umocniło się po lekturze różnych publikacji związanych z przedmiotem prowadzonej tu dyskusji.
Skoncentrowanie na sprawach merytorycznych, a nie personalnych nie jest przejawem chamstwa.
Sławomir Kwaśny, Poznań
Jako ciekawy fakt uznaję to, że oskarżacie o ukrywanie się pod anonimowym nickem G-Lord'a F.
Gaylord Focker jak wiemy również ukrywał się pod pseudonimem ("Greg Focker") co prowadziło do masy nieporozumień...
Mnie to śmieszy. Taki fajny chichot popkultury...
Game-lord, Gathering-lord, Groundfloor-lord, Gentle-lord, Genuine-lord, itp.
Free, Fine, Fussy, Faint, Favourable, itp.
(Być może Bena Stillera można by nazwać Good lord oF comedy).
To jest nieistotne.
Organizatorzy wyraznie zaznaczaja, ze Skrzypczyk mial 100% autonomie we wszystkich kwestiach, "Contur" firmowal wydanie dwoch antologii referatow, co ma zwiazek min. z pozyskaniem dotacji. Nawet tak prosty i niewyksztalcony czlowiek jak ja, nie ma problemu ze zrozumieniem faktu, ze "Contur" otrzymal dotacje, ktora zostala przenaczona na sypozjum, ktorego Krzysztof Skrzypczyk byl autonomicznym i "samowladnym" organizatorem.
Jestes pracownikem urzedu skarbowego, ze masz problemy ze zrozumieniem tej kwestii?
Wybacz, ale to Ty zasugerowales, ze sympozjum dostalo dotacje, bo nie bylo "naukowe".
Jak juz wspomnialem, nie bawi mnie czytanie i rozwazanie o "kwestiach finansowych", uwazam, ze przynajmniej na tym forum rozmowy powinny sie koncentrowac na komiksach.
Nie jestem pracownikiem Urzędu Skarbowego i nie chodzi tu o "rozważanie o kwestiach finansowych", lecz o to, co Pan Szyłak napisał na temat Pana KS. A to forum - o tamacie "Sympozjum komiksologiczne" - daje możliwość rozmowy o tym przedsięwzięciu i tym wszystkim, co się z tym wiąże.
Nie musisz tego czytać, skoro Cię to nie bawi.
Natomiast organizatorzy łódzkiego festiwalu napisali w "ZK", że Pan KS miał wolną rękę i sam decydował o sprawach merytorycznych, takich jak kształt imprezy, jej tematyka oraz zawartość antologii referatów. I że miał szeroką autonomię, co oznacza, że sympozja organizował sam, otrzymując jedynie niewielką (?) pomoc ze strony organizatorów festiwalu.
Gdzie tam jest napisane, że dysponował pieniędzmi?
Natomiast jest tam napisane, że "najważniejsze osoby zajmujące się komiksem w Polsce" otrzymywały co roku antologie z sympozjum i do 2013 r. nie zgłaszały do nich żadnych swoich obiekcji. Rozumiem, że w tym gronie był również Pan Szyłak. I że nie podważał działalności Pana KS w 2010 r. (po ukazaniu się tekstu Pana JW w "Kulturze niezależnej..."), ani w 2011 r. (po ukazaniu się tomu "KOntekstowy MIKS" z artykułem Pana KS).
Mówiłem. Pisałem do Skrzypczyka. Pisałem do receznentki naukowej tomu. Jak grochem o ścianę.
Co to znaczy "jak grochem o ścianę"? (Nie chodzi mi o tłumaczenie sensu tego porzekadła).
Czy może Pan ujawnić treść otrzymanych odpowiedzi?
A czy mówił/pisał Pan również do organizatorów festiwalu w Łodzi, w ramach którego odbywały się te sympozja? Czy wśród nich byli również autorzy tekstu zamieszczonego w "ZK" nr 16, na str. 109-110?
Dlaczego nie chce Pan odpowiedzieć na moje pytania?
(Poniżej uporządkowałem numerację pytań, jak też grup pytań, by ułatwić udzielanie na nie odpowiedzi.)
Jeżeli nie ma Pan wiedzy pozwalającej na konkretne odpowiedzi na te pytania, to również przyjmę to jako wystarczający powód zakończenia dalszego ich stawiania.
1. Czy może Pan wskazać konkretne miejsce, w którym Pan KS sam głosi twierdzenie, że jest naukowcem i twórcą dyscypliny naukowej zwanej komiksologią?
2. Czy publikacja naukowa towarzysząca sympozjum jest dla Pana tożsama z naukowością sympozjów?
(Abstrahuję od tego, że Pan nie uznaje tej publikacji za naukową).
Te pytania, które stawiam Panu wynikają bezpośrednio z tego, co Pan napisał.
Jeżeli nie ma Pan pogłębionej wiedzy o tych sprawach, o które się pytałem - dotyczące tego, co Pan napisał o dotacji finansowej i opiece ministerstwa nad poczynaniami Pana KS - to przecież mógł Pan to oświadczyć wprost.
3. Gdzie Pan tu widzi związek przyczynowo-skutkowy między przyznaniem komuś dotacji na organizację danego przedsięwzięcia w jednym roku, a uznaniem tej osoby za "jednego z najważniejszych badaczy"? Tym bardziej, że ta dotacja nie została przyznana dla tej osoby, lecz dla stowarzyszenia - tak jak to wynika z tabeli. Jeżeli wyglądało to inaczej i ma Pan wiedzę na temat jakichś zakulisowych rozstrzygnięć, to proszę ją wreszcie ujawnić.
Nie domagam się, lecz proszę o odpowiedź na pytania, które zadałem, bo to co Pan napisał w książce nie jest na nie odpowiedzią, lecz powodem ich zadania.
4. Na stronie 50 napisał Pan, że przyznanie pieniężnej dotacji na zorganizowanie sympozjum było wynikiem otoczenia szczególną troską działalności Pana KS przez ministerstwo. Czy ma Pan wiedzę na temat tego, jak to się odbywało?
Jeżeli nie ma Pan wiedzy na ten temat, to proszę powiedzieć wprost i mnie dalej nie zwodzić.
5. Czy znany jest Panu fakt finansowania tych sympozjów w innych latach?
6. Czy kiedykolwiek ubiegał się Pan o zdobycie takich środków finansowych, takiej dotacji?
Ja też nie chcę tego dalej "wałkować", dlatego proszę o konkretne odpowiedzi na postawione pytania. Jeżeli nie ma Pan wiedzy pozwalającej na konkretną odpowiedź na moje pytania, to również przyjmę to jako wystarczający powód zakończenia dalszego "wałkowania".
Jego uwaga zapewne dotyczyła sympozjów z całej historii tego przedsięwzięcia. Natomiast Pan skontrował jego ocenę podaniem przykładu na to, że w jednym roku sympozjum otrzymało pieniężną dotację.
7. Stąd moje pytania o to, czy wie Pan o takich pieniądzach w innych latach oraz o to, jak wyglądało w praktyce dysponowanie takimi pieniędzmi (które, Pana zdaniem, powodowały, że przy organizacji sympozjów nie potrzebne były pracowitość i samozaparcie).
Nie odpowiedział Pan na moje pytania.
8. Czy to oznacza, że ta dotacja, o którą wnioskował "Contur" została przyznana właśnie ze względu na osobę Pana KS, tj. dlatego, że jest z "Conturu"?
Zadałem te pytania, ponieważ to ja tego nie wiem.
9. Rozumiem więc, że nigdy Pan nie organizował i nie zorganizował żadnego sympozjum? (Oczywiście, nie chodzi o sympozjum komiksologiczne). I nigdy nie redagował Pan żadnej antologii z tekstami innych autorów? I nie zorganizował Pan nigdy żadnej wystawy twórców komiksu, ani warsztatów dla nich?
I w związku z tym nie posiada Pan wiedzy wynikającej z praktycznego doświadczenia w zajmowaniu się taką działalnością, lecz jedynie wiedzę wynikającą z teoretycznego zorientowania w tej materii? Czy tak jest w istocie?
10. Chodzi mi tu też o odpowiedź na pytania, które zignorował Pan w poprzedniej mojej wypowiedzi.
A mianowicie, dlaczego Pan podczas trwania sympozjów nie kierował swoich uwag do ich uczestników zgromadzonych na sali obrad, nie prostował, nie informował jak nie należy o komiksie rozmawiać? Dlaczego wtedy nie oponował Pan wysłuc**jąc referatów przedstawiających niedobre teorie, dlaczego nie kontrolował Pan tych badaczy i nie mówił "sprawdzam"? Dlaczego wtedy nie protestował Pan, gdy uczestnicy sympozjów sami siebie określali jako teoretycy, a swoją działalność przedstawiali i promowali jako naukową?
Wydaje mi się, że wtedy Pański głos był najbardziej potrzebny. Wtedy, gdy była ku temu najlepsza okazja, by Pański głos trafił do tych, do których Pana opinie się odnoszą, czyli właśnie do uczestników sympozjów w czasie trwania ich spotkań.
Czy nie był Pan dopuszczany do głosu podczas tych sympozjów albo zakrzyczany przez ich uczestników? Albo nie chciano Pana na nie wpuścić?
11. Czy chodzi tu tylko o Pana Wróblewskiego, czy może jeszcze o jakichś innych młodych badaczy?
Czy wszystkim im "się wydaje, że udział w sympozjach jest równoznaczny z udziałem w konferencji naukowej"? Gdzie upatrują przyczynę swojej pomyłki? Czy może jest to wynik ich roztargnienia, nieuwagi, czy omamiania albo wymuszania ze strony organizatora sympozjów?
12. A czy może Pan podać konkretne miejsce, gdzie w pismach Pana KS poda określenie "konferencja naukowa" w odniesieniu do sympozjów?
Koncepcja "story artu" jest niedorzeczna jako całość. A artykuł o zasługach polskiego komiksu niezależnego w latach 1989-2009 jako całość jest krzywdzący i nieprawdziwy. Metody postępowania Woynarowskiego jako teoretyka są nie do przyjęcia, a jego stosunek do cytowanych tekstów woła o pomstę do nieba.
Czy zwracał się Pan do redaktora tej publikacji, tj. "Kultura niezależna 1989-2009" z informacją, że opublikowany tekst Pana JW nie spełnia - Pana zdaniem - standardów naukowości?
W wywiadzie z Panem w "ZK" nr 16, wymienia Pan ten periodyk w grupie inicjatyw naukowych (s. 98).
W październiku 2010 r. w numerze 10 tego pisma opublikowano artykuł Pana JW, którego naukowość Pan kwestionuje.
Czy zwracał się Pan do redakcji "ZK" z informacją, że opublikowany tekst Pana JW nie spełnia - Pana zdaniem - standardów naukowości?
Czy fakt opublikowania przez redakcję - w ramach prowadzonej przez nią inicjatywy naukowej - tekstu urągającego, Pana zdaniem, standardom naukowym, nie przeszkadza Panu w tym przypadku w określaniu tej inicjatywy jako naukowa?