Może jestem niepotrzebnie negatywnie nastawiony, ale polska wersja do mnie nie przemawia. Na razie dostrzegłem całkiem sporo zdań, z których przebija angielska składnia, np.
Podekscytowany, Pete szybko wraca do domu - zapewne kalka z "Excited, Pete...", typowej angielskiej konstrukcji z imiesłowem na początku zdania. Po polsku piszemy po prostu:
Podekscytowany Pete szybko wraca do domu.
Są też niepotrzebne zdania wielokrotnie złożone - w angielskim pojawiają się często, ale w polskim mogą brzmieć niezręcznie i zwykle lepiej rozbić je na kilka krótszych, np.:
Ale nie martw się, osaczyliśmy go w magazynie ACME nad rzeką, nie wymknie się! - naturalniej byłoby:
Ale nie martw się - osaczyliśmy go w magazynie ACME nad rzeką. Nie wymknie się!
W zeszycie ze Złowieszczą Szóstką rzuciła mi się w oczy powtórzona parokrotnie niepotrzebna kalka "lokacja" rodem z gier komputerowych zamiast zwykłego "miejsca":
Na każdej z kartek napisałem lokację, w której zmierzycie się z naszym wrogiem... - czy nie lepiej brzmiałoby:
Na każdej z kartek napisałem nazwę miejsca, w którym zmierzycie się z naszym wrogiem...
Oprócz wspomnianego "Spideya" i "X-Menów" zdarzyli się także "Avengersi". Ponadto może jestem pod tym względem przestarzały, ale wydaje mi się, że w tłumaczeniu jest trochę za dużo kolokwializmów (w nie do końca uzasadnionych miejscach).
W dodatkach dostrzegłem jeszcze "z resztą" zamiast "zresztą" i "rządzą" zamiast "żądzą". Wygląda, że są problemy ze spójnością pseudonimów z poprzednimi wydaniami: zamiast np. przyjętych Green Goblina, Lizarda i Kapitana Wszechświat mamy Zielonego Goblina, Jaszczura i Captaina Universe'a.
Być może w weekend podejmę próbę bardziej kompleksowej analizy, ale pierwsze wrażenie nie napawa mnie optymizmem. Może to jakieś moje prywatne odchyły i jestem za bardzo zafiksowany? Tego też nie można wykluczyć. Chciałbym, żeby to był tylko mój prywatny problem, a nie ogółu