@N.N. no właśnie niedalej jak wczoraj zastanawiałem się jak różny może być odbiór tej książki dla różnych czytelników
Ty jesteś osobą, która zna branżę od strony twórcy. Znasz realia, wiesz jak to wygląda w Polsce i w innych krajach więc pewnie Cię nie zaskakuje że w Marvelu jest jak jest. Oprócz komiksów przeczytałeś tony opracowań, książek o komiksach i branży, rozmawiałeś z innymi twórcami etc etc etc
Ja czytam tylko komiksy. Poza pojedynczymi ciekawostkami na które wpadłem gdzieś w Internecie jest to pierwsza przeczytana przeze mnie książka o branży i o komiksie jako takim. Nie znam twórców (a przynajmniej nikogo poza tym forum), nie znam realiów. Na forach zagranicznych kontaktuję się głównie z innymi czytelnikami, rzadko autorami. Nie bywam na konwentach.
Mój wyidealizowany obraz marvela wziąłem z jego komiksów. "Editorials" Stana Lee, gościnne występy autorów w komiksach (szczególnie cały Assistan Editors Month z 1984, choć nie tylko), zabawne fotostory z pracownikami Marvela często publikowane w niektórych tytułach, odpowiedzi na listy itp itd
A obraz tam przedstawiany jest zgoła inny niż ten o którym tu teraz przeczytałem
Mnie jako nieświadomego czytelnika ta książka bije po głowie. Naprawdę ciężko mi się pozbierać.
Najbardziej boli mnie świadomość (bo wolałbym nieświadomość)jak często komiksy które kocham były areną uszczypliwości i załatwiania swoich osobistych porachunków albo po prostu polem załatwiania bezwzględnych spraw biznesowych. Przykładem może być sprawa wskrzeszenia oryginalnego Human Torcha tylko na jeden odcinek FF
Jak się pewnie domyślasz czytałem ten komiks. Pamiętam, że choć był fabularnie taki sobie bardzo mi się podobał pomysł przypomnienia wszystkim tej trochę zapomnianej postaci. A prawda jest taka, że Burgos chciał go z powrotem również po to by z zemsty robić konkurencję Marvelowi a ci po świńsku czekali do ostatniego momentu by go wy**ujać. I teraz na samym końcu wy**ujaną osobą to ja się czuję jako czytelnik.
Wszystko to ciekawe, ale ja nadal wolałbym nie wiedzieć....
EDIT: Żeby mnie ktoś źle nie zrozumiał - nie krytykuję książki. To by było jak krytykowanie książki o rozmnażaniu za to, że zabiła wiarę w bociany. To nie to. Książka jest super (choć ma 2 czy 3 momenty których nie zrozumiałem i nie wiem czy to wina moja, autora czy tłumacza, ale to tutaj nieważne) To po prostu ja chciałem dalej wierzyć w główkę kapusty. Każdy się powinien zastanowić - w przeciwieństwie do niewiedzy o antykoncepcji z niewiedzą o kulisach biznesu komiksowego można żyć całe życie bez alimentów....