Ja nie narzekam, uważam tylko, że e-booki mogą zabić tą formę sztuki.
To tak jak ludzie nie potrafią porozmawiać twarzą w twarz tylko....komunikatory, facebook, komórka....
Brak tego efektu realnego i namacalnego.
Nie ma co porównywac np. przeczytania książki do e-booka (treść niby ta sama a doznania i wrażenia z czytania kompletnie inne)
Oglądnij sobie Fahrenheit 451 (1966) bądź Equlibrium to będziesz wiedział o co mi biega.
wcale nie porównuję, wskazałem tylko ewentualne możliwości, nie twierdziłem, że są lepsze czy gorsze, po prostu jedne są, a inne mogłyby zaistnieć.
nie musisz mnie doszkalać; fakt, że używam komórki, nie świadczy o tym, że nie znam filmu Truffauta czy książki Bradburyego, ani też o tym, że nie rozmawiam twarzą w twarz. nadinterpretujesz fakty.
Niemniej jednak pytanie zostaje otwarte. Czemu nie wznawiać pewnych pożądanych tytułów w formie papierowej raz na 10 - 15 lat? Bo się nie sprzedadzą? Bo kiedyś wydano je w limitowanej edycji i są nieruszalne?
Nie mówiłem, żeby nie wznawiać. Raczej, że gdybym to ja złożył taką czy inną obietnicę, to starałbym się jej nie łamać.
Nic nie stoi chyba na przeszkodzie, żeby "ktoś" wykupił prawa do wydania tego w innej formie. Jeśli tym "kimś" będziesz np. Ty, lub krąg forumowiczów, którzy z różnych przyczyn nie załapali się na incala, batmana czy cromwella, to zapewniam Cię, że masz we mnie pierwszego klienta na kilka egmontowych 'prawie białych kruków'.