Ze startem zawsze jest najciężej. Gdy nie ma się dobrego startu ze studiów (dobry kierunek + dobre oceny), znajomości, praktyk podczas studiów, to zostaje łapanie się czego się da i liczenie na szczęście. Po studiach przez trzy lata tłukłem się od jednego dziwnego zawodu do drugiego i za choinkę nie mogłem znaleźć pracy w tym wyuczonym (HR). A potem przez przypadek, nie mając totalnie żadnego przygotowania, dostałem robotę w rodzinnym mieście u brokera ubezpieczeniowego. Jak nic nie umiałem to i ta najniższa krajowa zdawała się uzasadniona, ale rwa mać, nie po czterech latach, gdy sam mogłem już te biuro prowadzić. Szefowi jednak trudno było zmienić nawyki płacowe, szczególnie, że to była działalność, a on miał sporo kredytów we frankach. To się rozstaliśmy po pięciu latach, bo dłużej wytrzymać już nie mogłem. Wtedy jeszcze kładli mi wszyscy do głowy, że pracy nie znajdę etc. Pewnie, w rodzinnym mieście nie znajdę, bo broker jest jeden, ale jak się okazało firmy z większych miast zgłosiły się do mnie zanim się obejrzałem.
W Szczecinie stanowiska specjalistów zaczynają się tak od 2,6-3k, na sam początek - czyli w okolicach średniej krajowej. Potem albo jakiś system premii, jak w moim przypadku, albo te płace rosną. Ile, to już zależy od stanowiska.
Choć w sumie nie wiem, jak jest w informatyce. Znajomy zarabia po kilkanaście tysięcy w Wa-wie (na lewo do ręki, bo w papierach ma o wiele mniej).