Jestem już po lekturze drugiego tomu Durango, dla mnie równie dobry, co pierwszy. Widzę po recenzjach i opiniach choćby tu, na forum, że seria u nas różnie jest odbierana. Ja lubię western, lubię taką klasyczną, realistyczną i szczegółową kreskę jak ta Swolfsa, lubię tego typu fabuły, nawet jeśli powielają westernowe schematy, dlatego Durango to dla mnie strzał w dziesiątkę. Pewnie, nie jest to żadne arcydzieło, a po prostu porządne czytadło. Choć w Dniach gniewu zastajemy tytułowego rewolwerowca liżącego rany odniesione w pierwszym tomie, to pomijając ten fakt, też jest to zamknięta historia, ponownie zakończona sceną, w której Durango samotnie odjeżdża z miejsca zdarzeń, w nieznanym kierunku. Podoba mi się ta konwencja, nawet jeśli w dalszych tomach nie ulegnie to zmianie, przez co nie uświadczymy dłuższych historii. Myślę, że Dni gniewu powinny podejść tym, którym podszedł pierwszy tom - ci którzy nie byli zachwyceni, mogliby jeszcze dać szansę serii.