I po lekturze!
Absaloma stawiam dłużej niż ABC Warriors. Choć właściwie nie powinno się tych komiksów porównywać - ten pierwszy to totalny underground, drugi to mimo wszystko mainstream. Świetny główny antybohater, jego poza na okładce mówi wszystko o jego charakterze, udany hellboyowaty klimat (choć na szczęście nie zasłaniający się płachtami czerni i mroku) i historia z potencjałem, z którego można wiele wycisnąć. Jedyny minus to może trochę za mało kadrów poświęconych postaciom drugoplanowym, no ale... poruszono kilka wątków, które sprawiają, że czeka się z niecierpliwością na kontynuację. Ja Absaloma (ach czemu nie w HC!) obok Locke & Key, ze względu na podobne przenikania się świata realnego z fantastycznym i podobna wiarygodność postaci.
Nie zdziwię się, jeśli w rocznych podsumowaniach owa pozycja znajdzie się wysoko. Dobrze opowiedziane historie z gatunku krwawego mystery zawsze znajdą zwolenników.