A ja przeczytałem w końcu Powstanie i nie jest prawdą - jak gdzieś czytałem - że Gawronkiewicz narysował słaby scenariusz. To bardzo dobry komiks. On pacyfista, ona wojowniczka, jej brat wojownik, jej siostra delikatna, jej chłopak wojownik.
Wojna, nadchodzi Powstanie `44, ona przekonuje jego, żeby był mężczyzną i walczył, bo tak trzeba (skojarzyli mi się z rodzeństwem z Giuseppe w Warszawie, gdzie Czyżewska współpracowała z partyzantami, a jej brat Cybulski wolał malować obrazy). Mnóstwo małych historyjek (w tym dwa świetne żarty), świetnie przedstawieni mieszkańcy jednej kamienicy, dobrze zarysowane postacie, spokojne tempo opowieści i oczekiwanie na wielką kilkumiesięczną bitwę, która zdaje się rozpęta się już na pierwszych stronach drugiego tomu. Jeszcze spotęgowali ten spokój rysunkami łąki pełnej kwiatów na ostatnich planszach tego tomu. Nie mogę się doczekać na drugi tom. Gawronkiewicz na swoim normalny poziomie, nieosiągalnym dla 99% polskich rysowników. Niektóre plansze, np. ta, na której przedstawiono żydowskie getto z karawanem i woźnicą, który zamiast głowy ma trupią czaszkę, a za tło robi wielka czerwona Gwiazda Dawida, to mistrzostwo świata.
Wyszła ta opowieść Sowie, oj wyszła. Tym chętniej sięgnę w końcu po Marzi. Aczkolwiek mam wrażenie, że to polskie kolorowanie (w oryginale zdaje się użyto bardzo oszczędnych barw) może nie pasować do takiej ciężkiej opowieści.