Skończyłem.
Mam z PoE2 trochę problem.
Co do zasady podtrzymuje moje wcześniejsze zdanie, niemniej po zakończeniu muszę też powiedzieć, że:
1. [UWAGA LEKKIE SPOILERY] Fabuła to chyba główny problem PoE2, widać to w szczególności na końcu. Po pierwsze, ewidentnie widać, że PoE2 ma być preludium do kolejnych gier z serii. Wątek główny nie porywa, jest mniej tajemniczy niż w PoE1, poszczególne etapy są krótkie i de facto niewiele wnoszą. Tym co ostatecznie przekonało mnie, że wątek główny zawodzi były wybory na końcu i generalny brak poczucia epickości wydarzeń. W PoE1 wątek z Cyklem był budowany od samego początku gry - w różnych miejscach i przy różnych okazjach gracz był zapoznawany z konsekwencjami zaburzenia Cyklu (próżnozrodzeni) i generalnie dramatycznością sytuacji. Gdy wybieraliśmy na końcu, opcji było kilka, a każda z opcji musiała pociągać za sobą przyjęcie odpowiedzialności za los mieszkańców Eory. W PoE2 niby jest podobnie, no ale właśnie - niby. Ja na końcu zostałem de facto z dwoma realnymi wyborami, ale w sumie stwierdziłem, że - "dobra, jakie to ma znaczenie, w sumie jaka jest różnica?". Jakoś nie dało się tu poczuć dramaturgii sytuacji.
2. Frakcje. No są, ale ostatecznie wypada to gorzej niż np. w znacznie starszym F:NV. Dość dziwne jest też to, że wybór "neutralny" (anarchista z F:NV) możliwy jest poprzez... Prosty zakup dwóch ulepszeń do statku. Powyższe oznacza, że w ogóle można nie wykonywać misji dla frakcji. Frakcje jakoś nie porywają, brak jest motywacji do bliższej współpracy z którąkolwiek, a fakt, że dla ukończenia gry w ogóle nie są potrzebne sprawia, że w sumie... Po co? A szkoda, bo np. wątek piracki miał potencjał, podobnie zakulisowe rozgrywki piraci-VKH oraz konflikt VKH-Rauatai.
3. Walka. Niby są tu rzeczy lepsze, ale są i gorsze. Walka tutaj to trochę jak walka w Wiedźminie 2. Niby lepiej, ale nie do końca. Minusem jest chaotyczność i szybkość - widać to w szczególności przy walkach na statkach. Poziom trudności jest niższy (co mi akurat nie przeszkadza), ale zarazem ma on taką formułę, że trochę pozbawił walki taktyki. Zmiana z systemem zdrowia była według mnie na plus, ale z drugiej strony eliminacja zestawów obozowych sprawiła, że w zasadzie po każdej walce, w której otrzyma się dolegliwość najlepiej po prostu odpocząć.
4. Statek. W porównaniu do Black Flag, powiedzmy sobie szczerze, że walki morskie to nic szczególnego. Stwierdzam, że chyba jednak wolałem twierdzę z PoE1, gdzie można było sądzić i więzić... W pewnym sensie statek przypomina trochę... Obóz z DA:O, ale według mnie obóz z DA:O był wybitnie klimatyczny i rzeczywiście zatrzymywało się w nim, żeby odetchnąć i porozmawiać przy ognisku z towarzyszami. w PoE2 tego klimatu w tym miejscu nie ma, a potencjał był. Generalnie bardzo rzadko wchodziłem na widok statku, bo mało się tam działo...
5. Misje poboczne i świat. Tym co mi najbardziej przeszkadzało w PoE2 była wielkość map, które w porównaniu do PoE1 są małe. Dodatkowo misje są mało rozbudowane. Brakuje mi obecnie w grach czegoś takiego, jak np. zadanie z Łowcą Skór (? - wiecie, o co mi chodzi) z BG2, gdzie przemierzaliśmy cały świat w poszukiwaniu zabójcy. Szkoda też, że w PoE2 jest tylko jedno miasto wielkości Neketaki. Wszystkie pozostałe lokacje to niestety de facto jednorazowe punkty odwiedzin. Chyba największą stratą jest tu Strzaskana Rafa (?, tak to się chyba nazywało). Szkoda. Brakowało w PoE2 poczucia męczących podróży i przybijania do portu w celu znalezienia odpoczynku i przehandlowania towarów (tu dodam, że fakt stworzenia ekranu z "zapasami" i szybkiego handlu ma swoje plusy, ale wpływa też na klimat).
6. Towarzysze. Tak jak pisałem wcześniej. Dodatkowo powiem, że mam mieszane uczucia co do tzw. "sidekicków". Niby ok, zawsze to lepiej, a kosztowało pewnie $5, ale w sumie po co to? Z drugiej strony, jestem sobie w stanie wyobrazić, że niektórzy sidekickowie staną się pełnoprawnymi postaciami w PoE3 (np. ten milczący człowiek wyłowiony z morza). Natomiast wracając jeszcze do towarzyszy pełnowymiarowych, strasznie mnie zirytowała w PoE2 jedna kwestia: ależ oni są natarczywi. To już nie jest nawet poziom DA:Inkwizycja, gdzie jest opcja dialogowa do szybkiego zaru***nia. Tu towarzysze sami podbijają i mówią: "ruchasz się?". I tak do mojego Widzącego zdążyła w ciągu gry podpić: Xoti, Maia, Serfan (?) i ten boski Ondry. No, wtf... Jeszcze z Xoti miało to jakiś urok w kontekście konstrukcji tej postaci, ale cała reszta była dosyć niesmaczna (pomijając już kwestie homo...). Eder i Aloth jako jedyni trzymali poziom i jakoś się zachowywali.
W ogóle naszła mnie też taka refleksja: w obecnych czasach można stworzyć otwarty świat wielkości tego z Wiedźmina 3. Jak to jest, że nie można stworzyć czegoś podobnego w świecie 2D. Przynajmniej na poziomie braku konieczności ekranów loadingu przy wchodzeniu do budynków i szybkiego wpływania do portu?
Podsumowując, jak to wypada w praktyce?
Dla mnie to taki trochę Wiedźmin 2, w tym sensie, że gra zmienia trochę klimat, ma trochę ulepszeń, ale w sumie porównując z częścią 1 można mieć też zastrzeżenia. Generalnie jednak żeby nie było niejasności: PoE2 to nie jest liga Wiedźmina 2. Chodzi raczej o to, że PoE2 trochę straciło względem PoE1, a trochę zyskało, podobnie jak to miało miejsce w przypadku dwóch pierwszych Wiedźminów.
Gra rozwija świat i to jest na plus, ale też pozostawia niedosyt, a fabuła to zdecydowanie najsłabszy element w porównaniu do PoE1. Myślę, że PoE1 w chwili swojej premiery było czymś ciekawszym niż PoE2 obecnie, ale gra się broni.
Właśnie, w sumie na sam koniec sobie przypomniałem o jednej istotnej zmianie PoE2 vs PoE1, która przy ewentualnym powrocie do PoE1 najbardziej by mnie zabolała - pełny dubbing. To trochę jak przejście w Wiedźminie 2 do bardziej dynamicznych scenek (i w wymiarze ogólnym) lepszego aktorstwa (a raczej reżyserii) w porównaniu do Wiedźmina 1.