3. Dlatego potrzebny jest rzut testowy. Jeju - przecież Hachette miało dokładnie te same dylematy - czy jest popyt (oczywiście jest), czy nie za drogo, czy ludzie kupią itp. I powtarzam - w UK wyszły WSZYSTKIE te tomy DC - a Kolekcja się sprzedaje. Będą chętni jak na WKKM.
Rynek UK jest większy od polskiego, z dłuższą tradycją. Jak piszę niżej, nie wiesz czy nie ma już przesycenia, brak ci danych sprzedażowych, albo czy to przesycenie nie jest blisko. Nawet gąbka ma swoją ograniczoną chłonność i popyt na WKKDC wcale nie jest taki pewny. Gdy nie było WKKM, tak, ale mamy WKKM. A Hachette czy Eaglemoss muszą wydawać w większych nakładach niż inne wydawnictwa i gdyby WKKDC schodziła, ale nie tak dobrze jak powinna, wydawnictwo miałoby problem, bo raczej nie mogłoby obniżyć nakładu i podwyższyć cenę. No i im zależy na prenumeratorach głównie, a tych wcale nie musi być aż tylu, skoro sporo osób kupuje już WKKM i kolejne zakupy to byłoby obciążenie dla budżetu domowego. Nie mieszkamy w Emiratach Arabskich.
4. Kolekcję kupią i ci i ci. Na swoim przykładzie (do 2012) wiem, że nie wszyscy wiedzą o czymś takim jak np. niePrzeczytane.pl i nie wiedzą o dostępności komiksów w necie. Zresztą - to zawsze są koszty przesyłki. Niektórzy ludzie (np ja) lubią mieć towar w ręku i dostępny blisko, by go przejrzeć i podjąć decyzję o zakupie. Zdjęcie w witrynie internetowej ma mniejszą moc przyciągania niż półka w kiosku/saloniku
Nie do końca. Kolekcje rabatów nie mają. A tradycyjni komiksiarze, doskonale wiedzą o dyskontach. I dzielą się na wiele grup, na czytelników komiksów japońskich, europejskich - francuskich, brytyjskich itd., polskich, amerykańskich ale spoza segmentu superhero. I np. ja, jak kupuję też amerykańskie i europejskie komiksy, nie zrezygnuję z nich dla superhero, choćby i za 40 zł, bo lubię różnorodność i cenię jakość historii, której często w superhero (które też czytam) brakuje.
Kolekcje mają głównie przyciągnąć nową falę czytelników, oczywiście, do starych też trafić, ale głównie do nowych, którzy na co dzień nie zbierają komiksów. I jeśli oni zostaną w komiksach, będzie dobrze, jak odejdą, rynek może to odczuć.
5. Do 2012 rynek był stabilny. Bardzo stabilny i twardy jak nagrobek. Takie wypowiedzi są spowodowane tym, że obecni gracze bardzo nie lubią konkurencji. Bo jak ona jest, to muszą coś robić i się wysilać - patrz Egmont. No i robią wszystko by ograniczać i załatwić swoich konkurentów. Już nie pamiętacie prób forsowania ustawy o jednolitej cenie książki? A teraz kolejne pomysły "Środowisk" się pojawiają. W innych branżach ale u nas jest sporo cwaniaczków chcących załatwić konkurencję i żyłować klientów. Rynek sam zweryfikuje czy WKKDC PL ma sens.
Mam prośbę, czytaj, nie opieraj się na tym co ktoś ci napisze, opisach z wikipedii i podobnych źródeł (bywają błędne, jak opis pod filmem Big Short na filmweb, stworzony przez dystrybutora filmu!), jak ktoś coś linkuje na forum lub poleca, warto sprawdzić, a nie pisać głupoty. Bo jaką konkurencją dla wydawnictwa mangowego Hanami jest Egmont czy Hachette? A tu: http://kolorowezeszyty.blogspot.com/2016/01/2042-rok-2015-wg-wydawcow-1.html na pytanie "czy mamy w Polsce normalny, stabilny rynek komiksowy?" - jedno z pytań zadawanych wszystkim wydawcom, pada właśnie ze strony Radosława Bolałka z Hanami odpowiedź przecząca. I takich odpowiedzi w serii odpowiedzi wydawców na tym blogu, pojawia się kilka. Oczywiście, możesz uważać, że to spisek w którym siedzą wszyscy, nawet ja, opłacany przez Brooklyńską Radę Żydów solidną porcją szekli, by pisać, że można mieć obawy o to, czy rynek komiksowy nie jest pompowany ponad miarę i jak to w ekonomii bywa, przyjdzie czas korekty lub nawet kryzysu. Obawy, nie pewność.
6. Hachette do tej pory zamiast zwijać, przedłużyło obie swoje Kolekcje Komiksowe i wypuścił 2 testy kolejnych. To raczej Egmont 10 lat temu gwałtownie wstrzymał wydawanie swoich Marveli i ograniczył DC do jednego rocznie. Poza tym nawet jak jego Kolekcje się skończą to ma jeszcze inne na podorędziu - MMH, LL czy Dredd. Jeśli my będziemy kupować, to oni będą wydawać - prosta ekonomia popyt/podaż.
Inny target. Thorgal to trochę inny target niż superhero od Marvela, no i Egmontowe wydania przetarły szlaki, sprawiły, że można było ocenić popyt jako w miarę stabilny i trwały, co roku. Obawy są co do tego, co będzie jeśli popyt na komiksy superhero okaże się przejściową modą - nawet filmy Marvela wiecznie nie mogą ciągnąć wózka, a Hachette w końcu skończy WKKM czy nawet MMH gdyby było. I jak rynek się prężnie rozwijał, może nastąpić załamanie.
Inny problem, odnoszący się do WKKDC jest taki, że portfele mają swoją wytrzymałość. I nawet jeśli dajmy na to Eaglemoss ocenia, że jak ktoś kupuje WKKM i Marvel NOW lub Nowe DC od Egmontu, to kupi i WKKDC to nie ma takiej pewności, gdy WKKDC oznaczałaby dla wielu osób ponad 160 zł miesięcznie plus komiksy z Marvel NOW i Nowego DC (bo ich nie ma w WKKDC). Trzeba by było wybierać co kupować i WKKDC jest na słabszej pozycji, bo jednak póki co i przynajmniej do Infinity War, Marvel jest na fali z uwagi na filmy.
Dredd odpada, kuba_g już ci o tym pisał, bo nie ma takiej kolekcji w żadnym europejskim kraju poza UK, nawet w tych, w których Dredd jest bardzo popularny (a u nas nie jest, nie oszukujmy się).
7. Ten model biznesowy zaadaptował na swoje potrzeby i Egmont wydając Marvel Now. Jeśli ma się prawa, można różnie tymi licencjami rozporządzać. Zresztą - dla mnie mogą to wydawać nawet jako "produkty kolekcjonerskie", "pamiątki" czy rośliny egzotyczne. Ważne by były te komiksy w dobrej cenie.
W tym sęk, że nie. Hachette ma inny model biznesowy (abonencki) - nastawienie na prenumeratę, Egmont inny. Zmiana modelu prowadzenia biznesu to nie jest hop-siup, i Egmont na pewno nie zamierza tego robić. Muszą wydawać różne rzeczy, różnorodne komiksy, nie tylko superhero i patrzeć w perspektywie całego rynku. Hachette nie musi tego robić, gdyż nadejdzie moment gdy się skończą komiksy do wydawania i np. zaczną wydawać kolekcję modeli statków. I raczej nie będą patrzeć na to czy na przykład rozchwiali rynek czy zbyt napompowali balon, który zaraz pęknie. Zgarną kasę, pójdą dalej.
8. Prenumeratę można by zamawiać, jeśli tomy byłyby w niej tańsze. Niestety ich dział wysyłkowy padł ofiarą cięcia kosztów i funkcjonuje fatalnie. Dlatego póki jest alternatywa kioskowa, to ja tradycyjnie będę tam kupował. Ale jeśli Eaglemoss chce jeszcze obciąć koszty i tylko wysyłać prenumeratorom (jak T-34), to ja na to pójdę. Byle to wyszło.
Jak pisałem, takim wydawnictwom zależy głównie na prenumeracie, więc cena 40 zł była ustalona zakładając określoną liczbę prenumeratorów kupujących kolekcję.Cena właśnie z myślą o prenumeratorach, kupujących za tyle. Dlatego zejścia z niej nie powinieneś oczekiwać.