trawa

Autor Wątek: Wonder Woman  (Przeczytany 67954 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline absolutnie

Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #120 dnia: Listopad 05, 2016, 09:09:10 pm »

Trochę natomiast zdziwiłeś mnie tym fragmentem:Bo akurat urabiania dziewcząt do posłuszeństwa patriarchalnej władzy w odcinkach "Wonder Woman" z WKKDC w ogóle nie widzę. I mam wrażenie, że to był raczej komiks dla chłopców.


Trina Robbins pisała o tym, że WW, w wydaniu Marstona odwołująca się do idei matriarchatu, została później "ugrzeczniona" do oczekiwań męskich odbiorców. Jules Feiffer wspomina, ze zawsze (jako nastolatka) go zdumiewało, że WW ma małe cycki. Itd.
Jest bogata literatura na temat WW, patriarchatu, wzorów męskości/kobiecości etc. Można intuicyjnie zgadywać, co w niej napisano, ale po co, skoro można przeczytać.


Nie mamy dostępu do starych komiksów amerykańskich i nie zawsze we właściwy sposób wyobrażamy sobie co myśleli amerykańscy chłopcy w latach 40-tych i 50-tych XX wieku. Nie zancy to, że powinniśmy przestać "gdybać". Proponuję jednak bysmy zachowali w tym gdybaniu umiar.
Imaginary enemies are not hard to conjure into being.

Offline kuba g

  • Stolnik bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 949
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • a fuel injected suicide machine
Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #121 dnia: Listopad 05, 2016, 09:18:47 pm »
Idąc po oczywistości to ja nieśmiało zasugeruję, że ksiażka The Secret History of Wonder Woman daje FANTASTYCZNY wgląd w to o czym próbujecie rozmawiać. Absolutnie słusznie punktuje część tej rozmowy tak BTW.

(zdaję sobie sprawy, że nie czytałem wszystkiego ale z tego co czytałem, na pewno lepiej czytać Secret History niż np. Wonder Woman Unbound, które ma coś do przekazania ale średnio przyjemnie się to czyta, no i ewentualnie pozostaje dokument Wonder Women: The Untold Story of American Superheroines jak ktoś chce lekko-łatwo-przyjemnie)
perły przed wieprze

Offline LordDisneyland

Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #122 dnia: Listopad 05, 2016, 09:41:03 pm »
Jeszcze tylko to- 


http://joannasandsmark.blogspot.com/2007/11/fictional-role-models-part-six-etta.html

No i proszę- jeszcze 2 tygodnie temu postać WW w ogóle mnie nie interesowała, a teraz dzięki wkkDC czytam na forum naukowe dysputy  o tym, jak nie ulec łatwej pokusie nadinterpretacji banalnych z pozoru komiksów dla dziatwy  :smile:

A w następnym  odcinku- murzyni , grube baby i CudKobita incognito!


Offline Szczoch

  • Pisarz bracki
  • ****
  • Wiadomości: 769
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ani czarny, ani kwadrat, ani na białym tle.
Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #123 dnia: Listopad 05, 2016, 10:09:57 pm »
Dlatego, Szczochu, z Tobą też się spiąć chciałbym, bo gdy piszesz, że

to mając rację z tym męskim adresatem, zostawiasz na boku fakt, że do "ustawienia" dziewcząt potrzeba też tych zaczytanych w WW chłopców właśnie, którzy, gdy dorosną, mają tego rodzaju wizerunek partnerki przenieść w swoje życie. Dobra, czuła, spolegliwa i gotowa zaspokoić potrzeby prawowitego małżonka powinna być kobieta tych czasów - i taką jest ta Diana. Bierze udział w konkursie, by być najlepszą spośród rówieśniczek, a gdy wygra, nagrodą jest gwiazdka Steve Trevor spadający z nieba. Ona będzie jego aniołem i spełnieniem jego mokrych (nieoficjalnie) snów. A biała smuga spadochronu wlekąca się po nieboskłonie za ich splecionymi ciałami przynieść powinna na myśl...
Ok, ok... Teraz już wczytuję.
Troszkę.
A fuj?

A jednak....
Ze spięcia niestety nic nie będzie. W pełni przyznaję Ci rację, a moje sformułowanie należy traktować jako efekt polemicznego zapału wobec wypowiedzi Aniona.
Z pewnością można przyjąć, że postać Wonder Woman tak w latach 40., jak w 50. jest ucieleśnieniem pewnego fantazmatu, który służy m.in. praktykom ujarzmiania. Paliwem jest tu - przynajmniej po części - energia seksualna, krążąca pomiędzy bohaterką a innymi postaciami oraz czytelnikami. I nieważne na ile dzieje się to pośrednio a na ile bezpośrednio - zwracając się bądź do chłopców, bądź do dziewcząt. Efekt ma być w sumie podobny.
W takich sytuacjach ciekawe są skutki wynikające z umieszczenia w centrum zdarzeń kobiety, która staje się fetyszem - podrygującą na sznurkach kukiełką do podziwiania i pożądania (ewentualnie naśladowania). Otóż jest ona nie tylko ośrodkiem zdarzeń, ale też ich sprawczynią. A zatem stroną dynamiczną, aktywną. I tą swoją (nadludzką) aktywnością niejako wybija się na (pewną) niezależność od przypisanych jej ról. Jak gangster w starych kryminałach z lat 30. - potępiany i jednoznacznie negatywny, a przecież za sprawą swoich czynów fascynujący, wolny i niezależny.
A zatem ta WW nie jest moim zdaniem tylko "dobra, czuła, spolegliwa i gotowa zaspokoić potrzeby prawowitego małżonka".

[...]Jest bogata literatura na temat WW, patriarchatu, wzorów męskości/kobiecości etc. Można intuicyjnie zgadywać, co w niej napisano, ale po co, skoro można przeczytać.

Nie mamy dostępu do starych komiksów amerykańskich i nie zawsze we właściwy sposób wyobrażamy sobie co myśleli amerykańscy chłopcy w latach 40-tych i 50-tych XX wieku. Nie zancy to, że powinniśmy przestać "gdybać". Proponuję jednak bysmy zachowali w tym gdybaniu umiar.
Rozumiem. To znakomicie, że ta literatura jest. Może nawet jak znajdę czas do niej sięgnę, bo temat - jak widać - do mnie trafił. Ale jakoś ciężko pogodzić mi się ze stwierdzeniem, że po co gdybać skoro można przeczytać. To jest "tylko" forum, a nie praca naukowa i o ile cenne jest wg mnie objaśnianie i dodawanie pewnych kwestii (jak Anion), czy prostowanie i ściąganie sprawy na ziemię (jak Ty), to jednak nie widzę powodu, aby gasić swobodę toku skojarzeń i przemyśleń, jakie tu - w niezobowiązującej formie - wywołane zostały naszą lekturą dwóch zeszytów WW z końca lat 50...

Ja nie wiem o co wam chodzi. To sa zwykłe komiksy a scenarzystom chodziło tylko i wyłącznie o opowiedzenie fajnej historii.

Te kadry już wam się mniej podobają ?
Nie ma żadnego drugiego ukrytego dna.
A czemu miałyby się nie podobać?
I kojarzyć np. z wizerunkami męczenników - na czele ze św. Sebastianem, który nb. też ma zwykle w sobie ogromny ładunek seksualności:

Ale czy tu była mowa o jakimś dnie?
A poza tym uważam, że "Iznogud" oraz "Saga o Potworze z Bagien" powinny zostać w całości wydane po polsku.

Offline winckler

  • Kawaler Bractwa Św. Jerzego
  • ****
  • Wiadomości: 460
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #124 dnia: Listopad 05, 2016, 10:20:49 pm »
(...) Jest bogata literatura na temat WW, patriarchatu, wzorów męskości/kobiecości etc. Można intuicyjnie zgadywać, co w niej napisano, ale po co, skoro można przeczytać.

Nie mamy dostępu do starych komiksów amerykańskich i nie zawsze we właściwy sposób wyobrażamy sobie co myśleli amerykańscy chłopcy w latach 40-tych i 50-tych XX wieku. Nie zancy to, że powinniśmy przestać "gdybać". Proponuję jednak bysmy zachowali w tym gdybaniu umiar.

(...) Absolutnie słusznie punktuje część tej rozmowy tak BTW. (...)

Chłopaki, serio...? My tu między innymi do Was z serdeczną zabawą, a Wy do nas z profesorskim paluchem... Nie zrozumcie mnie źle, Wasze wskazówki bibliograficzne są (jak zwykle) cenne, w tym przypadku nie tak też że zupełnie nieznane, ale poza sucharskiego belfra, który usadza ucznia za "wychodzenie poza klucz" naprawdę Wam nie przystoi.
Pomijam już fakt, że znaczna część tego, co napisaliśmy mieści się w interpretacyjnym spektrum przywołanych przez Was "well researched, I am sure, papers", ale nawet gdybyśmy ześlizgiwali się poza marginesy takich czy innych opracowań (przepracowując kompaktowo w jedno popołudnie to, co przywoływanym analizatorom problemu zajęło lat kilkanaście i grantów kilka), to Waszym zadaniem byłoby wykazać błąd z wskazaniem na tekst i nasze nań reakcje, a nie generalizować o zwierzchności literatury przedmiotu nad spontaniczną amatorską działalnością interpretacyjną.

Ale żeby nie było, że brak we mnie woli porozumienia... Absolutnie, jeśli przekonasz kilka łatwych do zidentyfikowania osób (aktywnych przede wszystkim w innych wątkach tego forum) do podążenia za tą kapitalną radą:

Proponuję jednak bysmy zachowali w tym gdybaniu umiar.

wtedy, obiecuję, ja również poskromię swe niestosowne anarchistyczne odruchy. Słowo!
„Wszelkie zbieranie jest konserwatywne".

„I absolutnie nie piszę tego złośliwie, tylko tak to obiektywnie wygląda z mojego puntu widzenia".

Offline Anionorodnik

  • Stolnik bracki
  • *****
  • Wiadomości: 1 255
  • Total likes: 1
  • Płeć: Mężczyzna
  • Sebastian Smolarek
Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #125 dnia: Listopad 05, 2016, 10:28:48 pm »
Cieszę się, że wywiązała się tu taka ciekawa dyskusja, bo ostatnio w tym zakątku forum głównie same pierdoły się pojawiają.

Żeby nie było: ja nie bronię mieć skojarzeń, ale nie znaczy to, że autor miał zamiar takie skojarzenia wywołać. Czasem scena, w której bohaterka ujeżdża rakietę to po prostu scena, w której bohaterka ujeżdża rakietę i nic poza tym.  :wink:  Czyli w sumie podpisuję się pod stwierdzeniem absolutnie, żebyśmy zachowali umiar i nie doszukiwali się czegoś na siłę.

I mam wrażenie, że to był raczej komiks dla chłopców. Ale tylko intuicyjnie. W każdym razie "Millie the Model", czy inne "Love Adventures" to to nie jest...
Z tym trzecim zdaniem się zgadzam, bo to nie był aż tak bardzo dziewczęcy komiks jak wspominane tytuły i na pewno czytali go też chłopcy. Myślę jednak, że czytelników płci męskiej było wyraźnie mniej niż tych płci żeńskiej.

Wystarczy spojrzeć na to, jakie dodatkowe materiały pojawiały się w tej serii poza komiksowymi historyjkami z WW - "Marriage a la Mode" (w każdym numerze) czyli informacje o zwyczajach ślubnych z całego świata i różnych okresów historycznych, ślubne wróżby, dziwne przesądy o sukniach ślubnych, co oznacza pierścionek noszony na tym czy innym palcu, starożytne sposoby dbania o urodę itd. Takie trochę BravoGirl czy cuś. Generalnie rzeczy, które chłopców chyba raczej nie interesowały. Pewnie woleli czytać komiksy o Supermanie, kowbojach czy najeźdźcach z kosmosu.  :wink:

Większość czytelników komiksów w latach 50 wyglądała tak:

Dziewczynka czyta "Girls' Romances", a chłopiec "Tom Corbett: Space Cadet".  :biggrin:


Też się cieszę, że ciekawa dyskusja, ale trzymajcie się tematu WW.
graves
« Ostatnia zmiana: Listopad 05, 2016, 10:49:12 pm wysłana przez Anionorodnik »

Offline winckler

  • Kawaler Bractwa Św. Jerzego
  • ****
  • Wiadomości: 460
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #126 dnia: Listopad 05, 2016, 11:01:53 pm »
Żeby nie było: ja nie bronię mieć skojarzeń, ale nie znaczy to, że autor miał zamiar takie skojarzenia wywołać. Czasem scena, w której bohaterka ujeżdża rakietę to po prostu scena, w której bohaterka ujeżdżą rakietę i nic poza tym.  :wink:  Czyli w sumie podpisuję się pod stwierdzeniem absolutnie, żebyśmy zachowali umiar i takich rzeczy doszukiwali się w charakterze forumowego żartu, a nie poważnej analizy dzieła.

Intencje autora nie muszą obchodzić interpretatora. Równolegle do reformy komiksowego świata, o której tu sobie nieśmiało rozmawiamy, na amerykańskich uniwersytetach umacniała się "nowa krytyka", sformalizowana szkoła lektury oddana temu, co nazwano "close reading", a więc traktowaniu tekstu jako niezależnego i możliwego do wyjaśnienia bez uwzględnienia kontekstu (np. historycznego). Późniejszy poststrukturalizm jako postawa badawcza wyrósł na tym geście oderwania tekstu od niezależnych odeń instancji - w tym autora. Można i często należy odciąć się od podobnych koncepcji interpretacji. Ja sam preferuję podejście historyczne, ale jestem przekonany, że tekst zwykle mówi dużo więcej, niż zaplanował sobie najbardziej skupiony autor. I więcej niż jest w stanie wykoncypować najbardziej precyzyjna monografia - bo zawsze pozostaną szczeliny, które wykorzystując, kolejni interpretatorzy będą mogli dorzucić swoje trzy grosze. 

A (pośrednio) słuszności przekonania o metaforyczności torped goniących za WW dowodzi również Twoja chęć obrócenia wszystkiego w żart. Niestety, mocne (a więc zakorzenione w tekście) interpretacje mają to do siebie, ze zostają z nami na długi czas. Broń się przed tym, ile chcesz, ale przyznaj, że już nigdy nie spojrzysz na te kadry WW okiem niewinnym i torpeda nigdy nie będzie już tylko torpedą. 

(...) A zatem ta WW nie jest moim zdaniem tylko "dobra, czuła, spolegliwa i gotowa zaspokoić potrzeby prawowitego małżonka".

Możemy pójść na taki kompromis w naszym prywatnym, torpedowanym (!) zewsząd świecie. Ale zdeterminowany Anion, wykorzystując dane historyczne, ukazuje ramy, w których te opowiastki funkcjonowały. I jakkolwiek się nie napracujemy, feministycznej WW Moultona nie wskrzesimy.

Wystarczy spojrzeć na to, jakie dodatkowe materiały pojawiały się w tej serii poza komiksowymi historyjkami z WW - "Marriage a la Mode" (w każdym numerze) czyli informacje o zwyczajach ślubnych z całego świata i różnych okresów historycznych, ślubne wróżby, dziwne przesądy o sukniach ślubnych, co oznacza pierścionek noszony na tym czy innym palcu, starożytne sposoby dbania o urodę itd. Takie trochę BravoGirl czy cuś. Generalnie rzeczy, które chłopców chyba raczej nie interesowały. Pewnie woleli czytać komiksy o Supermanie, kowbojach czy najeźdźcach z kosmosu.  :wink:

Większość czytelników komiksów w latach 50 wyglądała tak:

Dziewczynka czyta "Girls' Romances", a chłopiec "Space Cadet".  :biggrin:

To jest konkret. "Powrót do przyszłości" all again! Dzięki!
„Wszelkie zbieranie jest konserwatywne".

„I absolutnie nie piszę tego złośliwie, tylko tak to obiektywnie wygląda z mojego puntu widzenia".

Offline absolutnie

Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #127 dnia: Listopad 05, 2016, 11:40:57 pm »
To znakomicie, że ta literatura jest. Może nawet jak znajdę czas do niej sięgnę, bo temat - jak widać - do mnie trafił. Ale jakoś ciężko pogodzić mi się ze stwierdzeniem, że po co gdybać skoro można przeczytać. To jest "tylko" forum, a nie praca naukowa i o ile cenne jest wg mnie objaśnianie i dodawanie pewnych kwestii (jak Anion), czy prostowanie i ściąganie sprawy na ziemię (jak Ty), to jednak nie widzę powodu, aby gasić swobodę toku skojarzeń i przemyśleń, jakie tu - w niezobowiązującej formie - wywołane zostały naszą lekturą dwóch zeszytów WW z końca lat 50...
Przypomnę, że nie twierdziłem, iż nie warto gdybać, skoro można przeczytać. Zasugerowałem jedynie, że warto zachować w swoim gdybaniu umiar, bo można się w nim zapędzić do formulowania twierdzeń, którym od kilkudziesięciu lat inni w swoich książkach przeczą.
Oczywiście, nie musisz się z moją sugestią zgadzać i żadnego umiaru zachowywać. Bo niby po co.
Imaginary enemies are not hard to conjure into being.

Offline horror

Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #128 dnia: Listopad 06, 2016, 07:19:27 am »
to wielce pouczające, czytać jak faceci interpretujący komiksy prawie wszędzie widzą erosa, a nie dostrzegają na przykład dramatu społeczności kobiet w której nie ma dzieci.  Moim zdaniem o wiele ciekawszy wątek do zastanowienia niż to że żołnierzom staje na widok torpedy i kobiety siedzącej na nim (że też nikt nie zauważył ogromnego wieloryba, który wije i wygina się jak wąż, ujeżdżanego przez kobietę, ach ten kolor i jeszcze punkt usiedzenia, że tak się wyrażę - to przecież taki oczywisty symbol).

Offline winckler

  • Kawaler Bractwa Św. Jerzego
  • ****
  • Wiadomości: 460
  • Total likes: 0
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #129 dnia: Listopad 06, 2016, 12:37:35 pm »
Horror, horror... powiedział Kurtz.

Faceci czytający komiksy mogą zobaczyć Erosa wszędzie, gdzie ten objawia swe intrygujące oblicze. A w komiksach superbohaterskich objawia je dość często. Podobnie jak w życiu. Jeśli zaś na skutek obyczajowej cenzury, jak w tekstach powstałych pod kuratelą wytycznych z Kodeksu komiksowego, objawiać nie może się wprost, szczwane bóstwo kroczy, kędy chce, w przebraniu. Również zwierzęcym.

Zadanego przez Ciebie tematu dramatu bezdzietności podejmować nie będę, bo w historiach przez nas analizowanych próżno go szukać, a o "Kręgu", który zapewne w tym kontekście masz na myśli, gadaliśmy ze Szczochem chwilę tylko, tam zresztą erotycznych fetyszy nie demonizując (nie żeby się nie dało).

Ale wieloryba dla Ciebie ujeżdżę.
Nie tykałem go wcześniej, bo symbolika tego zwierza w kulturze, dla której jednym z centralnych tekstów jest Moby Dick, to sprawa dość złożona. Sam Melville pozwala czytelnikowi swych powieści rozsądzać między konkurującymi ze sobą interpretacjami znaczenia tego celu ich wędrówki dokonywanymi przez poszczególnych bohaterów. Wersja w jakiś sposób centralna dla powieści, wypowiedziana przez kapitana Ahaba, wiąże się z pojęciem maski i sił za nią drzemiących (czy to Bóg? czy zło?). Znaczenie, jakie przynosi ze sobą wieloryb jest zatem niejednoznaczne, ale niewykluczone że inne dla dziewiętnastowiecznego literackiego wielorybnika, inne zaś dla zaatakowanych przez wieloryba amazonek u wybrzeży ich rajskiej wyspy. Nie bez znaczenia na pewno jest fakt, ze atak ten jest kulminacyjnym epizodem tej przygody związanej z ustanowieniem domu i że przerażenie jakie wśród kobiet wzbudza intruz (zagrożenie życia) pozwala rozważać szereg napięć które się tu tworzą (zwierzęce - ludzkie, wielkie - małe, czarne  - białe...). Kwestie rasy zostawię na boku (Szczoch może się skusi, bo obiecywał, że wkrótce będzie coś o czarnoskórych), ale sama czerń, zakładając, że wieloryb (sperm whale) symbolizuje inwazję pierwiastka męskiego w kobiecy świat, łączyłaby ją w tej kulturze z mrokiem, zagrożeniem, które odmienia stawiającą mu czoła bohaterkę. Jeśli myśleć o symbolice fallicznej -  to ogon jest bronią wieloryba, ogon też tą jego częścią, za którą ciągnąc, Diana odwróci jego uwagę od wyspy (odpłynie "oszołomiony"). Nie zmyślam - to wszystko jest w tekście. Podobnie jak akcent położony na radość podpatrywania radosnego podskakiwania dziewczyny na wytryskującej z wieloryba fontannie, położony w dwóch ostatnich kadrach dzięki ukazanym tam fotografiom. Diana staje się zatem również w obrębie świata przedstawionego atrakcją, zjawiskiem godnym oglądania podczas fizycznych zmagań z przeważającą siłą. Dla czytelników i czytelniczek komiksów (i wtedy, i dziś) jest często właśnie tego rodzaju fetyszem, uwiecznionym na dynamicznych kadrach ich kolekcjonerskich zeszytów czy albumów komiksowych.
„Wszelkie zbieranie jest konserwatywne".

„I absolutnie nie piszę tego złośliwie, tylko tak to obiektywnie wygląda z mojego puntu widzenia".

Offline 8azyliszek

Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #130 dnia: Listopad 09, 2016, 05:52:10 pm »
Ja się zgodzę z pierwszą opinią wincklera co do Kręgu. Te 4 zeszyty samotnie nie prezentują się zbyt korzystnie. Może rzeczywiście w ciągu dalszym by się historia rozwinęła i dała bardziej polubić. Dlatego tom powinien się ciągnąć do 19 zeszytu. A tak wyszło to strasznie uproszczone. Oj - wróciła na wyspę bo ją ktoś zaatakował, a przy okazji rozprawiła się z demonami z przeszłości, których historia i motywacja mnie w ogóle nie ujęła. No i scenarzystka wykreowała strasznie słabych Nazistów - wyszły tchórzliwe mydłki. Równie dobrze mogli być to pierwsi lepsi bandyci.


Archiwalia miały zaskakująco dobre rysunki - zwłaszcza ten o Wonder Girl i to mogło się naprawdę podobać.

Offline BlaskowitzPartTwo.rar

Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #131 dnia: Listopad 09, 2016, 06:14:00 pm »
Dobra nauczka dlaczego nie powinieneś polecać rzeczy, których nie czytałeś. Bo przypominam, że polecałeś tę historię na prawo i lewo bo naziści, bo premiera, bo opis na Wiki Ci się spodobał.

Offline 8azyliszek

Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #132 dnia: Listopad 09, 2016, 06:56:45 pm »
No dokładnie. A jak inaczej miałem się nakręcić na ten komiks? Jak bym go przeczytał wcześniej, to jego kupowanie byłoby bez sensu. Opisy były zachęcające. Ale teraz mam nauczkę, że do takich scenariuszy będę musiał podchodzić ostrożnie. Jak można było przedstawić Nazistów tak bezbarwnie, to ja nie wiem. Dobrze, że rysunki zdecydowanie mnie nie zawiodły i trzymały wysoki poziom.


Ale i tak dalej będę polecał komiksy przed ich przeczytaniem.

Offline Cringer

Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #133 dnia: Listopad 09, 2016, 08:52:46 pm »
No dokładnie. A jak inaczej miałem się nakręcić na ten komiks? ...
Się nakręcać mogłeś, polecać nie koniecznie.

Ale i tak dalej będę polecał komiksy przed ich przeczytaniem.
:roll:

Offline 8azyliszek

Odp: Wonder Woman
« Odpowiedź #134 dnia: Listopad 09, 2016, 09:26:37 pm »
Ale w sumie mam nauczkę - Kręgu nie było na liście 6 najlepszych opowieści o WW i N52, to mogłem zachować rezerwę. Mam nadzieję, że 1 tom Rucki będzie lepszy.


http://naekranie.pl/artykuly/najlepsze-komiksy-o-wonder-woman-top-7



« Ostatnia zmiana: Listopad 09, 2016, 10:29:22 pm wysłana przez graves »