Wcześniej nie pisałem o tej serii, ale od początku mi się spodobała. Jedynie mam zastrzeżenia do trzeciego tomu, który zawierał swego rodzaju poboczne historie, był bardzo dobry, ale jednak o poziom niżej niż poprzednie.
Natomiast czwarty tom to powrót do znakomitej formy. Historia przenosi się w coraz to bliższe nam i Nicolasa Lasha, mimo że często w takich seriach czuć po kilkunastu zeszytach pewne zmęczenie, tu tego nie widać. Historia z zespołem jest bardzo ciekawa, trzymająca w napięciu, klimatyczna i niezwykle dobrze narysowana. Lecz to co jest deserem, czyli sceny z teraźniejszości, to najlepsze strony całego komiksu, co by powiedzieć, po każdej sekwencji z teraźniejszości domagam się poznania dalszego rozwoju akcji. I mam nadzieję, że ostatni, piąty tom, który powinien pojawić się w najbliższym czasie, nie zawiedzie mnie. Jakby co serię gorąco polecam, ponieważ a) jest znakomita, b) w miarę tania [wbrew pozorom przy obecne ilości wydawanych komiksów jest to ważny argument].
I jeszcze pytanko: bardzo mi się podobają Fatale i Baśnie, natomiast Chew już nie, więc jakie inne amerykańskie komiksy polecacie (nie-superhero)?