Serial mnie mocno irytuje, ale góruje nad "Arrowem" całkiem znośnym aktorstwem (czytaj: nie razi). Oglądam go praktycznie tylko dla Pingwina, który, chociaż niekanoniczny, jest przepiękny oddany.
In minus:
wątek lesbijski - taka bida, że czuję tylko zażenowanie
kompletnie oderwanie od chronologii - niektóre postaci są dużo starsze/ młodsze niż ich odpowiedniki z komiksów (porównując do innych postaci z serialu)
duże braki fabularne - zbrodnie są rozwiązywane na zasadzie "bo tak", niektóre zdarzenia kupy się nie trzymają
I największy minus:
Że przesadzają z tym mruganiem do widza. Od kopa wprowadzają pizdylion postaci znanych z Batmana. Do tego wątek Cobblepota - wywalili go i zamiast zrobić, żeby wrócił za 1-2sezony (to byłby twist), to przez jeden odcinek oglądamy jego wakacje na wsi, a potem wszystko wraca do normy.
W pierwszych 10 odcinkach mieliśmy już Catwoman, Ivy, Pingwina, Zsarza, że wymienię tylko kilka... Jest to moim zdaniem zupełnie niepotrzebne.
Poza tym po zwiastunach liczyłem jednak na opowieść o Gordonie. W pierwszym odcinku ubili Bruce'owi rodziców - spoko. Ale potem robić z Bruce'a jedną z głównych postaci serii? Naaah, zupełnie niepotrzebne.
Fajny kryminał w świecie Batmana? Tak.
Elseworld mający sobie wszystko za nic? Zdecydowanie na nie.
I tak jak pisałem - tylko Cobblepot ratuje ten serial. Mimo że nawet jego historię czasami ciężko ocenić jako prowadzoną wiarygodnie.