Przeczytałem. Świadomie podzieliłem sobie tom na 2 razy, bo nie mogłem znieść już tych rysunków Moritata. Po prostu katastrofa. Miejscami miałem problem z rozpoznaniem postaci na drugim planie. I obawiam się, że nie był to celowy zabieg. Ale myślałem sobie: "Jeszcze trochę, tylko trochę, później będzie Bernet". I rzeczywiście, opowieść narysowana przez Berneta jest najlepsza graficznie. Ale nie spodziewałem się niczego innego po artyście znanym ze świetnego "Torpedo". Tylko, że całą przyjemność z lektury popsuła mi fabuła, a właściwie jej brak.
Moim zdaniem pierwszy tom "All Star Western" można podzielić na 3 części. Pierwsza to "opowieści z Gotham" z udziałem Hexa - dobra fabularnie, bardzo słaba graficznie. Co prawda fabuła jest trochę od Sasa do Lasa ale jest to początek historii, trzeba stworzyć jakiś zarys. Przymykam wiec oko, liczę że się wyklaruje w następnych tomach.
Druga część to opowieść o El Diablo narysowana przez Berneta. Graficznie jest dobrze ,fabularnie mocno średnio. Krótka opowiastka o nienasyconych zombie. Nie wiem czy potrzebna.
Trzecia część to opowieść o Duchu z Barbary Coast. Graficznie nieźle, fabuły "brak" (właściwie jest na tyle idiotyczna, że wolę myśleć że jej po prostu nie ma). Moim zdaniem zwykły zapychacz, rzecz całkowicie niepotrzebna, psująca klimat tomu.
Podsumowując, liczyłem na wiele, dostałem bardzo mało. W skali od 1 do 10 dałbym 4. Pewnie kupię kolejny tom, bo lubię Hexa i Gotham z XIX wieku ale ... w takich chwilach doceniam, że mam w kolekcji "Gotham w świetle lamp gazowych".